
– Nie należę do ludzi, którzy popadają w moment entuzjazmu – powiedział w minioną środę podczas konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński. Lider Prawa i Sprawiedliwości został zapytany, czy żałuje, że oklaskiwał w polskim Sejmie Donalda Trumpa i czy teraz też by to zrobił.
– Nigdy nie oklaskiwałem Donalda Trumpa, nie miałem nawet ku temu okazji – odpowiedział prezes PiS.
Internauci natychmiast przypomnieli to posiedzenie Sejmu kiedy to Jarosław Sachajko z koła Wolni Republikanie pogratulował Trumpowi z trybuny sejmowej zwycięstwa wyborczego, na co politycy PiS zerwali się z krzeseł i klaskali, skandując „Donald Trump”. Jarosław Kaczyński był wtedy w Sejmie i też klaskał.
Konserwatywny wiatr
Politycy PiS przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych nie raz w nieoficjalnych rozmowach dawali do zrozumienia, że sukces Trumpa pomógłby ich kandydatowi, Karolowi Nawrockiemu, wygrać wybory prezydenckie.
Zaraz po zwycięstwie Trumpa i pierwszych wypowiedziach prezydenta USA o dwóch płciach, zatrzymaniu nielegalnej migracji, jak również po wycofaniu pieniędzy na ngo-sy zajmujące się propagowaniem zmian klimatycznych i progresywnej narracji w sferze obyczajowej, prawica liczyła, że ten nurt szybko dotrze do Polski i siłą rzeczy wpłynie na większą sympatię do Karola Nawrockiego.
Wystraszył się tego również główny rywal Nawrockiego czyli Rafał Trzaskowski, który niespodziewanie dla jego wyborców zaczął wygłaszać treści antyimigranckie, postulować ograniczenie przywilejów socjalnych dla Ukraińców i uderzać w tony patriotyczne.