Zacznijmy od konkretu. Parę dni temu sondaże ujawniły, że we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii numerem jeden na podium stały się jednocześnie partie antysystemowe. W Europie Zachodniej koniec formy i treści polityki, jaką znamy, w zasadzie znajduje się tuż za rogiem.
Główny nurt zmieni się na pewno. W każdym kraju będzie to w praktyce oznaczać nieco inne rzeczy. Niemniej jednak już samo przetasowanie scen politycznych oznacza, że międzynarodowe wody zostaną wzburzone mocniej. Jeszcze niedawno w Unii Europejskiej planowano działania na całe dekady. Obecnie stabilność horyzontu politycznego skróciła się jednak do około dwóch lat. Kadencje instytucji niewiele tu zmieniają. W 2025 roku najbardziej pewna jest niepewność.
Sztorm globalnego populizmu podmywa zatem Paryż, Berlin i Londyn. Atmosfera polityczna wciąż przypomina „dawny reżym”, „dawną epokę”. W rozmowach z politykami oraz dyplomatami człowiek przenosi się w czasie, do Polski sprzed 2015 roku. Nasze doświadczenia z rodzimym populizmem sprawiły, że więcej wiemy o tym, jak może wyglądać odgórnie spolaryzowana przyszłość Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Polityczna histeria, światopoglądowa panika oraz ogólna dezorientacja, co zrobić. Na 100 proc. Paryż jest w przededniu większego chaosu niż obecnie.
Upadek w centrum
We Francji kolejne rządy upadają. Obecnie poleciał gabinet nestora politycznego, François Bayrou. Urodzony w 1951 roku polityk utrzymał się przez kilka miesięcy, za cenę niepodejmowania żadnych kontrowersyjnych działań. Nie zrealizował żadnych wielkich reform. Wreszcie przyszedł czas rozmów o nowym budżecie państwa – i idylla nudy skończyła się. François Bayrou zaapelował o monstrualne cięcia w przyszłym roku. Nie pomogły szlochy premiera nad niewypłacalnością Francji. Nad trwonieniem wielkości kraju. Ani odwołania do Historii. Większość partii stanęła okoniem.
Teraz do straceńczej misji zabierają się socjaliści. Ich lider, Olivier Faure, zadeklarował chęć sformułowania rządu. Lewica jednak idzie po władzę z hasłami opodatkowania najbogatszych, co nie w smak prezydentowi Emmanuelowi Macron. Od czasu, gdy impulsywnie rozwiązał parlament, jego pozycja domowa słabnie. Wyżywa się w polityce międzynarodowej. Dla Polski ważne jest to, że to Macron dokonał zwrotu w polityce wobec Europy Wschodniej. Wcześniej rusofilia i biznesy w Rosji przesłaniały optykę Paryża. To zmieniło się z czasem, stąd inicjatywy wsparcia dla Ukrainy czy traktat w Nancy z Polską.
Jednak kryzysy rządowe, a jeszcze bardziej budżetowe Francji, ewidentnie osłabiają możliwości realnego działania. Jak można wydać pieniądze, których brakuje? Obywatele francuscy zresztą chcą generalnie pieniędzy dla siebie (czy można się dziwić?), dlatego za chwilę ruszy ogólnokrajowa akcja „blokuj wszystko!”. Francja znów stanie w miejscu.
A Polska wraz z resztą Starego Kontynentu jest pod presją neo-imperiów. W Warszawie chętnie udajemy, że tak nie jest. Ale tak właśnie jest. Z USA, Rosji i Chin płyną kolejne pomysły, jak rozmontować Unię Europejska. Pozbawić jakiegokolwiek znaczenia kraje, które chcą promować liberalną demokrację, wolny rynek i inne koszmarne rzeczy, od których Ukraina zaczęła się wymykać Moskwie z rąk.
USA, Rosja i Chin ingerują w wybory europejskie. Jako że Europa utraciła suwerenność cyfrową (nigdy jej nie miała), to zadanie okazuje się dziecinnie proste. Algorytmy masowo wydobywają ciemne, a nie jasne strony polityki demokratyczne. Nasze kraje leżą na jak na talerzu cyfrowym, ponad którym unoszą się noże innych państw. Bezradność, krótkowzroczność, naiwność – nie są tylko cechami francuskiej sceny politycznej.
Upadek rządu Bayrou wydaje się zatem ważny jako symptom wielkich zmian. Nudny, rozsądny polityk musiał zostać obalony. I tak będzie z każdym, kto spróbuje wejść w jego buty. Wyłącznie polityczna destrukcja zajmie uwagę. Tylko dla krajów takich jak Polska, może to oznaczać ponowne znalezienie się na marginesie geopolitycznym.
W osłabionej Unii Europejskiej czy osłabionym NATO każdy zajmie się swoim podwórkiem. Egoizm przesłoni jakąkolwiek chęć narażania siebie dla pokoju w innym kraju. W tej chwili cały czas korzystamy z dywidendy Macrona – który interesuje się Ukrainą i Polską. Jednak francuscy radykałowie, jak Donald Trump, chcą nie solidarności, ale resetu z Moskwą.
Wniosek jest zatem osobliwy: Upadki kolejnych nudnych, safandułowatych polityków, we Francji, Wielkiej Brytanii czy Niemczech, zatem przybliżają nas do bardziej niebezpiecznych dla Polski scenariuszy geopolitycznej przyszłości.
Jarosław Kuisz