
27 czerwca przed południem, w miejscowości Stara Wieś na południu kraju (woj. małopolskie), doszło do wstrząsającego zabójstwa. Napastnik zastrzelił dwie osoby – swoją 26-letnią córkę i 31-letniego zięcia. Ranił też 72-letnią teściową, która z ciężkimi obrażeniami ciała trafiła do szpitala. W momencie tragedii, w domu młodej kobiety i jej męża, znajdowało się małe dziecko – roczna dziewczynka, wnuczka 57-latka. Nic jej się nie stało.
Od czterech dni służby poszukują Tadeusza Dudy. Policja zaapelowała do mieszkańców, przebywających w rejonie poszukiwań, by „nie wchodzili do okolicznych lasów, próbując szukać 57-latka na własną rękę”. Zaleca się pozostanie w domach, bo mundurowi nie wykluczają, że mieszkaniec pow. limanowskiego ma broń – może stanowić zagrożenie dla ludzi.
W Starej Wsi znajduje się parafia pw. św. Józefa Rzemieślnika. Jej zarządcą jest ksiądz Mariusz Nosal. Proboszcz zachęcił wiernych, by nie przychodzili na msze. Część osób skorzystała z „dyspensy”.
Tragedia w Starej Wsi na Małopolsce. Ludzie rezygnują z niedzielnych wizyt w kościele
– Podaliśmy między sobą informacje, żeby wierni zostali w domach i msze święte oglądali poprzez udostępnioną transmisję. W niedzielę mieliśmy o połowę mniej ludzi w kościele. Na jego terenie, w środku i na zewnątrz, są kamery. Cały czas jesteśmy w kontakcie z panią sołtys i policją – mówi ks. Nosal w rozmowie z portalem Wirtualna Polska.
Proboszcz ujawnił też, że w obliczu sytuacji, która zachwiała poczuciem bezpieczeństwa ludzi, lokalna społeczność postanowiła zapewnić sobie wsparcie. Ludzie są ze sobą w stałym kontakcie telefonicznym. Przekazują sobie najnowsze informacje ws. trwającej obławy.
– Dzwonimy do siebie wzajemnie, żeby wiedzieć, co się dzieje – informuje duchowny.
Czytaj też:
Obława za Tadeuszem Dudą. Ekspert zwraca uwagę na jedną rzeczCzytaj też:
Szokujące ustalenia ws. Tadeusza Dudy. Ofiar mogło być więcej