Skip to main content

Donald Tusk musi w tej chwili uważać, bo nie może nikogo karcić lub zniechęcać, szczególnie partii z byłej Trzeciej Drogi” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Henryk Domański. W ten sposób naukowiec odpowiada na pytanie, czy premier będzie chciał skarcić Szymona Hołownię za spotkanie i rozmowy z politykami PiS – Jarosławem Kaczyńskim i Adamem Bielanem. Socjolog PAN dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami o ewentualnych tematach, jakie mogły być poruszane w czasie nocnego spotkania w domu europosła Bielana.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Janecki o kulisach spotkania u Bielana. „Rozważano wariant zrobienia Tuska na szaro”; „To było trzecie takie spotkanie”

CZYTAJ TAKŻE: Gorąco w sieci po spotkaniu Hołowni i prezesa Kaczyńskiego. Giertych w szale straszy: „Polska2050 nie wejdzie do następnego Sejmu”

Portal wPolityce.pl: O czym mogli rozmawiać Jarosław Kaczyński, Szymon Hołownia i Adam Bielan?

Prof. Henryk Domański, Polska Akademia Nauk: Myślę, że podstawowym celem tego spotkania było przekonywanie marszałka Hołowni, żeby nie uległ presji i nie zrezygnował ze swojego stanowiska ws. zaprzysiężenia. Zwołał Zgromadzenie Narodowe na 6 sierpnia po to, by doszło do przekazania władzy prezydentowi Karolowi Nawrockiemu. To jest podstawowy warunek zakończenia procesu wyborczego. Co do tego, czy tak się ostatecznie stanie, można mieć ciągle pewne wątpliwości. Czy deklaracje marszałka Szymona Hołowni w tej kwestii okażą się rzeczywiście bezwzględne i nie ulegnie on naciskom ze strony Donalda Tuska oraz Platformy Obywatelskiej? Moim zdaniem to był podstawowy cel tego spotkania.

Nie rozmawiano o rozpadzie koalicji, nowym premierze i odsunięciu Tuska?

Sądzę, że sytuacja polityczna rządu także była omawiana, ale jako sprawa raczej drugorzędna i podjęta w celu pewnego zastraszenia obozu władzy. Chodziło o zasygnalizowanie możliwości doprowadzenia do upadku rządu, wyjścia z koalicji Polski 2050 i pośrednio również PSL. Jeżeli prawdą jest, że były równocześnie prowadzone takie rozmowy, to ta siła przekonująca koncentrowała się na tym, kto ma być ewentualnie premierem, żeby przekonać Hołownię do pewnych pomysłów. Ale uważam, że to była drugorzędna sprawa, a może raczej pozorna, bo w gruncie rzeczy PiS-owi nie zależy jeszcze na tym, jak uważam, żeby już teraz doszło do rozłamu w obozie rządzącym i przejęcia władzy w jakieś koalicji z Konfederacją czy PSL-em. Moim zdaniem sytuacja jeszcze w tej chwili nie dojrzała.

Hołownia spotyka się z politykami PiS, a Kosiniak-Kamysz w tym czasie zapewnia, że koalicja trzyma się mocno. O co tu chodzi?

To świadczy o pozorności tych działań. W wypowiedziach Władysława Kosiniaka-Kamysza na przestrzeni ostatnich tygodni – aczkolwiek były one czasami krytyczne wobec sposobu sprawowania władzy przez Platformę Obywatelską – nigdy nie było zapowiedzi możliwości wyjścia z koalicji. Wprost przeciwnie, to było ciągłe podkreślanie, że mimo tych problemów koalicja jednak zachowuje swoją wartość. Niemniej oczywiście nigdy nie zaszkodzi trochę postraszyć Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska. I choć to działania pozorne, to jednak skierowane do opinii społecznej. To jest wysyłanie sygnałów, że jeżeli dochodzi do tego typu tajnych rozmów, gdzie można ściągnąć do Bielana Hołownię, to świadczy to o dużej słabości obozu rządzącego. To działa także na korzyść Zjednoczonej Prawicy, że jest zdolna do takich ruchów. Ważne jest to, jak ludzie oceniają obecną sytuację. Gdyby doszło do wyborów teraz, a może i za dwa lata, to będą oni głosować na obóz, który jest silniejszy i tym obozem jest teraz Zjednoczona Prawica. To ona w tej chwili rozgrywa karty, bo widzimy, że prowadzone są przez nią rozmowy z marszałkiem, dzięki któremu obóz rządzący istnieje od niemal dwóch lat.

Czy Tusk skarci Hołownię za te nocne rozmowy?

Donald Tusk musi w tej chwili uważać, bo nie może nikogo karcić lub zniechęcać, szczególnie partii z byłej Trzeciej Drogi. W tym kontekście bardzo ciekawe jest milczenie Lewicy, które wskazuje, że Włodzimierz Czarzasty jakby oddawał pole gry Kosiniakowi-Kamyszowi i Hołowni. A może zwyczajnie jest przerażony, niemniej to milczenie jest znamienne.

Czyli premier nie wykorzysta rekonstrukcji rządu, aby skarcić koalicjantów, poustawiać ich w szeregu?

Tusk, zamiast karcić powinien teraz zachować spokój, być bardziej spolegliwy. Robić wszystko, żeby partiom z byłej Trzeciej Drogi nie przyszło do głowy wykonanie jakiegoś ruchu przeciw niemu. Inną sprawą jest to, że Tusk nie ma ich za co karcić. Wszyscy już wiedzą, że zapowiadana rekonstrukcja rządu ma się sprowadzać do jakiegoś zacieśnienia ministerstw, ich połączenia. To będą zatem działania organizacyjno-logistyczne. Ludzie oczekują jednak zarysowania jakiejś strategii, linii programowej i taka rekonstrukcja nie rozwiązuje tego problemu. Tym bardziej że miała ona być zupełnie inna od tej, którą Tusk zapowiadał przed wyborami, kiedy sądził, że je wygra. Wtedy mówił o redukcji liczby ministerstw i tego też powszechnie oczekiwano od rządu. Wtedy rekonstrukcja miała mieć znamiona karcenia, bo Tuska sądził, że wygra wybory. Teraz planów karcenia raczej bym nie zakładał.

Dziękuję za rozmowę.

CZYTAJ TAKŻE:

— TYLKO U NAS. Nocne spotkanie z Hołownią. Adam Bielan ujawnia: Jestem przekonany, że źródłem tej informacji jest SOP

— Tusk chce gasić pożar pistoletem na wodę? „Utrzymanie koalicji jest możliwe. Zrealizuję to zadanie”. Pisze o „znanych trudnościach”. KOMENTARZE

— Szymon Hołownia zabiera głos po tajemniczym wieczornym spotkaniu: „Ekscytacja nie jest ani uzasadniona, ani wskazana”

— Kosiniak-Kamysz został zapytany o głośne spotkanie. Prezes PSL nie wyszedł poza rytualny przekaz. „Nie boję się o stabilność koalicji”

— Dobrzyński tak reaguje na słowa Bielana. „Funkcjonariusze SOP nie przekazywali dziennikarzom żadnych informacji”