Skip to main content
Polska

Protest rolników w Warszawie. „To jest apel o ratowanie polskiego rolnictwa”

Autor 11 września 2025Brak komentarzy

Protestujący podkreślali, że sytuacja w sektorze rolniczym staje się coraz trudniejsza. Wśród głównych postulatów znalazły się m.in. zwiększenie ochrony polskich gospodarstw przed nieuczciwą konkurencją zagraniczną, poprawa warunków finansowych dla rolników oraz wprowadzenie mechanizmów, które zapewnią stabilność dostaw żywności w kraju.

– Walczymy o bezpieczeństwo żywnościowe Polski. Chcemy, by polska żywność była dalej produkowana na polskich polach i dostępna dla naszych obywateli – mówił jeden z uczestników demonstracji.

Protest miał charakter pokojowy. Rolnicy podkreślali, że ich działania mają charakter długofalowy. Wielu z nich zauważa, że rosnące ceny nawozów, ograniczony dostęp do nowoczesnych technologii rolniczych oraz niepewność co do przyszłych regulacji unijnych sprawiają, że prowadzenie gospodarstwa staje się coraz bardziej wymagające.

– Nie chodzi tylko o nas. Chodzi o przyszłość całego kraju. Jeśli nie zadbamy o własną produkcję, bezpieczeństwo żywnościowe Polski będzie zagrożone – podkreśla inny uczestnik manifestacji.

Organizatorzy zapowiedzieli, że w przypadku braku reakcji ze strony rządu podejmą kolejne działania protestacyjne.

Relacja z protestu rolników pod ministerstwem:

„Mamy wyższe cele”. Bez reakcji ministerstwa ceny w sklepach wzrosną?

Protestujący związkowcy złożyli w ministerstwie petycję, w której opisali swoje żądania wobec ministra rolnictwa oraz prezesa rady ministrów.

Grzegorz Wysocki, przewodniczący zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w RP, podkreślił, że działania rolników mają charakter apelu, a nie roszczeń. Zwrócił uwagę na znaczenie ochrony polskiego rolnictwa, w szczególności rodzinnych gospodarstw, ale zaznaczył też rolę pracowników spółek rolnych, których całe rodziny są związane z branżą od pokoleń.

– To nie są żądania. To jest apel o zachowanie zdrowego rozsądku i naprawdę o ratowanie polskiego rolnictwa. Wiemy, że podstawą polskiego rolnictwa jest rolnictwo rodzinne, ale jednak pracownicy spółek rolnych też mają swoje rodziny i też możemy mówić o tym rolnictwo rodzinne, bo tam całe rodziny pracują w spółkach, których korzenie sięgają jeszcze PGR-ów. Ci ludzie przeżywają, to co się dzieje, tak samo, jak przeżywali to ich rodzice wtedy, gdy likwidowali PGR-y – mówi Grzegorz Wysocki, przewodniczący zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w RP.

Przewodniczący protestujących rolników podkreślił, że ich działania mają wymiar nie tylko branżowy, lecz również społeczny i narodowy. Zwrócił uwagę na skutki decyzji ministerstwa rolnictwa, które – jego zdaniem – zmuszają właścicieli gospodarstw do sprzedaży wartościowych stad krów mlecznych. W Głupczycach może dojść do wyprzedaży około 1,5 tysiąca krów i zwolnienia 50 pracowników. – „My walczymy o tych ludzi, ale generalnie walczymy o to, żeby konsumenci mieli jak najlepszy i jak najtańszy produkt” – zaznaczył. Ostrzegł przy tym, że w przypadku utraty dostaw mleka z Głupczyc zagrożone mogą być łańcuchy zaopatrzenia, co w konsekwencji przełożyłoby się na wzrost cen produktów mlecznych dla całego kraju.

Mamy cele wyższe, my również jesteśmy Polakami. Widzimy, że następstwem działań ministerstwa rolnictwa jest m.in. to, że właściciel musi wyprzedawać stada wysokiej jakości krów mlecznych. W tej chwili są zamiary, żeby półtora tysiąca krów mlecznych z Głupczyc zostało sprzedanych i żeby zostało zwolnionych 50 osób. My walczymy o tych ludzi, ale generalnie walczymy o to, żeby konsumenci mieli jak najlepszy i jak najtańszy produkt, bo w tej chwili na szali stoi 26 mln litrów mleka z samych tylko Głupczyc. Jeżeli zabraknie tego mleczarniom, zostaną zerwane łańcuchy dostaw w tym momencie cena mleka pójdzie do góry i wtedy produkt końcowy będzie droższy – dodaje przewodniczący.

„Trudno powiedzieć pracownikom, że nie będzie dla nich pracy”

– Bezpośrednio odpowiadam za pracę blisko 40 pracowników i trudno jest mi teraz powiedzieć pracownikom, że dla nich pracy już nie będzie. Przyjechaliśmy zaprotestować, że nasza praca jest wartościowa i wnosi duży wkład do gospodarki Polski – przekonuje Bogusław Kubiak, członek zarządu Top Farms CUW

Co takiego się zmieniło, że rolnicy postanowili zaprotestować przed ministerstwem? – Minister podjął decyzję o nietworzeniu ośrodków produkcji rolnej i dlatego przyjechaliśmy zaprotestować. Jest to bardzo krzywdząca decyzja, ponieważ jedna ustawa zmuszała nas do wyłączenia gruntów, co i tak nam zabrano, a druga ustawa miała poprawić sytuację. Jedną ustawę ministerstwo potrafiło zrealizować, ale drugiej już nie i to jest wyłączna wina ministra, który podjął taką decyzję z końcem sierpnia – dodaje Kubiak.

Pomimo niesprzyjającej pogody do Warszawy przyjechało około 400 rolników, którzy zaapelowali do ministra Krajewskiego. Julita Raczko-Cierpicka, dyrektor marketingu i promocji Top Farms, zwróciła uwagę na skalę i logistyczne wyzwania związane z protestem rolników. Podkreśliła, że w środku tygodnia i w pełni sezonu prac polowych, oderwanie pracowników od codziennych obowiązków oznacza znaczną dezorganizację.

– Biorąc pod uwagę środek tygodnia i specyfikę branży rolniczej, mamy żywe zwierzęta, żywy inwentarz, jesteśmy w trakcie wykopek, jest to ogromna liczba pracowników, która musiała zostać oderwana od swojej pracy, jest niemal dezorganizacja naszych miejsc pracy, także biorąc pod uwagę te aspekty jest nas bardzo wielu – mówi Julita Raczko-Cierpicka, dyrektor marketingu i promocji Top Farms