— Bez względu na to, co się stanie 13 listopada, słońce 14 listopada wzejdzie. Myślę, że cała Polska i cały kraj nie czekają na to wydarzenie tak, jak jakaś grupa polityków — mówił dziś w Onet Rano wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Nowa Lewica).
Kokietował, bo akurat dla niego ta data jest niezwykle ważna. Zgodnie z umową koalicyjną z jesieni 2023 r. tego dnia Szymon Hołownia ma zrezygnować z fotela marszałka Sejmu. Jego miejsce ma zająć właśnie Czarzasty.
Włodzimierz CzarzastyRadek Pietruszka / PAP
— To normalny element koalicyjny. Jest pytanie takie, czy umowa koalicyjna będzie realizowana. Myślę, że w czasach, kiedy tak dużo dobrych i złych rzeczy dzieje się naokoło, musi być coś stabilnego — dodał wicemarszałek.
Dyskusję podgrzały poufne rozmowy marszałka z Jarosławem Kaczyńskim, które ujawniły „Newsweek” i Radio Zet. Hołownia przekonywał, że nie spiskował z liderem PiS na temat wysadzenia w powietrze koalicji.
Jednak jego osobista decyzja w tym zakresie jest kluczowa. W pewnym sensie Włodzimierz Czarzasty jest zakładnikiem Hołowni. To on będzie musiał wykonać ruch, by umowa koalicyjna została zrealizowana.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
— Szymon ma kręgosłup moralny i pewne zasady, którymi się zawsze kierował. Od dawna powtarzał, że taka jest umowa, a umów należy dotrzymywać. Pacta sunt servanda — mówił dziś w Radiu Zet szef klubu parlamentarnego Polski 2050 Paweł Śliz.
Aby odwołać marszałka potrzeba wniosku 46 posłów, którzy od razu proponują następcę. Głosowanie nad odwołaniem szefa izby niższej parlamentu jest jednocześnie głosowaniem nad wyborem kolejnego marszałka. I tu decyduje większość sejmowa. Cała koalicja musiałaby poprzeć odwołanie Hołowni. Włącznie z jego własnym klubem, czyli Polską 2050.
To jednak nie jest jedyna możliwość zmiany na tym stanowisku. Marszałek mógłby po prostu złożyć rezygnację. Potem jednak i tak musi odbyć się głosowanie. I znowu kluczowa będzie dyscyplina wśród koalicjantów.
Szymon HołowniaPAP/Paweł Supernak
„Faktyczny koniec koalicji”
Ważny polityk PSL: — Czarzasty nie jest człowiekiem z naszej bajki, ale nie mamy wyjścia. Jest umowa koalicyjna, której należy przestrzegać.
Członek władz Nowej Lewicy: — Sygnały ze strony partii Hołowni są raczej optymistyczne. Zresztą rozmawialiśmy z nimi o tym wiele razy i tłumaczyliśmy, że jeśli ktoś z nich by się zaciął w toalecie w trakcie tego głosowania, to będzie oznaczać faktyczny koniec koalicji.
Otwarte pozostaje na razie pytanie o to, co dalej z Szymonem Hołownią. Już jakiś czas temu szef Polski 2050 zadeklarował, że nie chce wchodzić do rządu. Zresztą — jak wynika z informacji Onetu — odmówił Donaldowi Tuskowi już jesienią 2023 r., gdy ten chciał, by wszyscy liderzy partii tworzących koalicję 15 października znaleźli się w jego gabinecie na stanowiskach wicepremierów.
Ważny polityk KO: — Oferta Donalda dla Szymona jest wciąż aktualna. Trzyma dla niego miejsce i z punktu widzenia stabilności rządu byłoby bardzo racjonalne, gdyby Hołownia się na to zdecydował.
Politycy Polski 2050 przekonują jednak, że ich lider nigdy nie widział się na takiej funkcji. Fotel marszałka był dla niego idealny, zwłaszcza że chciał ubiegać się o prezydenturę. Mógłby zostać wicemarszałkiem, zwłaszcza że po awansie Włodzimierza Czarzastego zwalnia się miejsce w Prezydium Sejmu.
To wyjaśni się w listopadzie, a na razie wydaje się, że Szymon Hołownia — wbrew wcześniejszym spekulacjom — nie ma zamiaru porzucać kierowania partią. Jesienią odbędą się tam wewnętrzne wybory. Sytuacja jest trudna. Sondaże nie dają Polsce 2050 szans na wejście do Sejmu.
— Szymon na 90 proc. wystartuje. Zmiany we władzach będą raczej kosmetyczne. Pełczyńska-Nałęcz i Hennig-Kloska zostają w rządzie — słyszymy od naszego informatora.
Jest tajemnicą poliszynela, że minister funduszy i polityki regionalnej ma duże polityczne ambicje. Chciała zostać wicepremierem, ale Donald Tusk nie chce o tym słyszeć. Zresztą od miesięcy z Polski 2050 płynęły głosy, iż Hołownia oraz Pełczyńska-Nałęcz są w konflikcie. Na to nałożyły się wewnętrzne napięcia w klubie.
Katarzyna Pełczyńska-NałęczJakub Kaczmarczyk / PAP
Część posłów narzekała, że karierę w rządzie robią głównie ci, którzy nie są parlamentarzystami. Ostatnio stanowisko straciła wiceminister spraw zagranicznych Anna Radwan-Röhrenschef, której Polska 2050 cofnęła rekomendację.
— Z pewnością jednym z problemów Radwanowej było to, że jej pozycja jest słaba. A to wynikało z kolei z tego, że nie jest posłanką — mówi nam jeden z ministrów.
Z informacji Onetu wynika, że pod znakiem zapytania stoi też przyszłość innego wiceministra z ramienia Polski 2050 Jarosława Nenemana, który zajmuje stanowisko wiceszefa resortu finansów. W zamian za ewentualną dymisję partia Szymona Hołowni mogłaby otrzymać fotel wiceministra w innym resorcie dla jednego z posłów. Wśród kandydatów wymienia się m.in. Bartosza Romowicza, wiceszefa klubu Polski 2050.
Z drugiej strony partia mocno się zaktywizowała. Ugrupowanie marszałka przedstawiło tylko w tym tygodniu projekt ustawy o ograniczeniu sprzedaży alkoholu, likwidacji funduszu kościelnego, a jutro ma zaprezentować projekt o darmowej antykoncepcji dla kobiet w wieku 18-25 lat.