
Na propozycję Kremla, by oddać Ukrainę pod zarząd tymczasowy, odpowiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA. Jednoznacznie stwierdził, że rządy w Ukrainie określa jej konstytucja i obywatele.
— Towarzysz Putin zachowuje się zgodnie z szablonem. Eskaluje żądania i sprawdza, na ile może sobie pozwolić – mówi Onetowi dr Witold Sokała, ekspert od stosunków międzynarodowych, publicysta „Dziennika Gazety Prawnej”. — A propozycja jest bezczelna. Sprowadza się do tego, że istotną część swoich łupów Rosja chce uzyskać metodą nie militarną, ale metodą nacisków na resztę świata, pozbywając się niewygodnych dla Kremla władz ukraińskich – podkreśla.
„To mógł być policzek dla władcy Kremla. Ale to może być także ustawka Putina z Trumpem”
— Dobrze, że ze strony amerykańskiej popłynął sygnał, że są granice dla rosyjskiej bezczelności – mówi dr Sokała. — Oczywiście pod warunkiem, że wszystko to nie jest ustawką między Trumpem a Putinem. Taką, że Ameryka pozornie obruszy się na pomysł tego tymczasowego zarządu nad Ukrainą, ale wynagrodzi to Rosji luzowaniem sankcji – zaznacza. — Pytanie, na ile miarodajne jest oświadczenie rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA. Jeśli jest miarodajne i jest stanowiskiem amerykańskiej administracji, to jest to policzek dla Putina. A to dlatego, że prezydentowi mocarstwa odpowiedział niskiej rangi amerykański urzędnik – wyjaśnia ekspert.
— Jednak jeśli doszło do jakiejś ustawki na linii Moskwa-Waszyngton, to Trump może w każdej chwili publicznie zlekceważyć wypowiedź rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego, twierdząc, że głos jakiegoś „no name’a” nie będzie dla całej administracji USA wiążący, zaś Trump może sobie, zależnie od okoliczności, zmienić zdanie dotyczące tego tymczasowego zarządu nad Ukrainą – mówi dr Sokała. — A jedną z takich okoliczności, które może wykorzystać propagandowo Trump, by znów wściec się na Kijów, jest fakt, że wczoraj w ukraińskim parlamencie strasznie rozjechano ten ostatni projekt umowy z USA – zauważa.
— Jednak wszystkie te spekulacje wyczerpałyby temat, gdybyśmy mieli do czynienia z normalnym, przewidywalnym rządem w USA – mówi dr Sokała. — A że tak nie jest, to cała ta wymiana zdań na linii Moskwa-Waszyngton, czyli propozycja Putina i odwinięcie się rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego, może nie być żadną dyplomatyczną grą w szachy, tylko zwykłym chaosem informacyjnym. Ot, rzecznik powiedział, co uważał, a za chwilę ktoś inny może powiedzieć coś zupełnie innego – wskazuje ekspert.
„Rosja nasila akcje dywersyjne. Ta tradycyjna wojna nie bardzo jej idzie”
— Propozycja Putina, dotycząca zarządu w Ukrainie, wypływa z tego, że on bardzo chciałby pozornie legalnie pozbyć się Zełenskiego, który go ewidentnie uwiera. I nie bez powodu – mówi dr Sokała. — Sytuacja jest dziś taka, że mimo obecnych przewag na froncie, Rosji zdecydowanie nie idzie ta trwająca trzeci rok „trzydniowa specjalna operacja wojskowa”. Tę kilkuletnią akcję zbrojną należy traktować jako rosyjski wypadek przy pracy – mówi. — Bo nie da się ukryć, że znacznie więcej swoich celów Rosja osiągała wcześniej, metodami polityczno–dyplomatyczno-wywiadowczymi. Kreml dużo więcej osiągał przez szantaże ekonomiczne, niż przez otwarte działania wojenne, i ponosił dużo mniejsze straty w ludziach, sprzęcie i pieniądzach. Nie dziwi więc próba powrotu przez Moskwę do tego, co było, co działało. Stąd odbudowa rosyjskich struktur dywersyjnych i wywiadowczych na dużą skalę, co odczuwamy w Polsce i nie tylko – podsumowuje dr Sokała.