
W ostatnich tygodniach pojawia się coraz więcej ostrzeżeń. Niemiecki historyk wojskowości Sonke Neitzel mówi w wywiadzie dla „Bilda” o „ostatnim lecie pokoju”, brytyjski były dowódca NATO Richard Shirreff ostrzega przed „wojną totalną” Rosji przeciwko Zachodowi, a duńskie służby specjalne przedstawiają scenariusz rosyjskiego „poważnego ataku na Europę” w ciągu pięciu lat. Jeśli wierzyć ekspertom ds. bezpieczeństwa, sytuacja w Europie staje się poważna.
Jednym z możliwych celów jest Polska. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte ostrzegł w środę prezydenta Rosji Władimira Putina przed atakiem. Według PAP Rutte powiedział po spotkaniu z polskim premierem Donaldem Tuskiem, że każdy, kto myśli, że może zaatakować Polskę lub innego członka NATO bez konsekwencji, dokonuje złych obliczeń. To musi być jasne dla „pana Władimira Władimirowicza Putina i każdego, kto chce nas zaatakować” — stwierdził sekretarz generalny. „Nasza odpowiedź będzie destrukcyjna” — powiedział były premier Holandii.
W Polsce i krajach bałtyckich na wschodniej flance NATO istnieją obawy, że Rosja może próbować zagarnąć kolejny kawałek europejskiego tortu, jeśli wygra w Ukrainie. Kraje te przygotowują się jednak do obrony.
— Myślę, że takie niebezpieczeństwo jest możliwe, ale wątpię, by w tym roku doszło do rosyjskiego ataku na Polskę — mówi Marcel Berni, strateg wojskowy z Politechniki Federalnej w Zurychu. — Moim zdaniem przeciwko przemawia fakt, że Rosjanie są obecnie zaabsorbowani w Ukrainie — dodaje ekspert. Oznacza to, że Putin nie może sobie obecnie pozwolić na wojnę na dwa fronty.
Efekt szoku
Gdyby jednak doszło do zawieszenia broni w Ukrainie — lub co gorsza, gdyby Rosjanie przejęli całą Ukrainę — sytuacja uległaby zmianie — uważa wielu ekspertów ds. bezpieczeństwa. Gdzie uderzyłyby wojska Kremla?
— NATO obawia się rosyjskiego ataku przez przesmyk suwalski między Litwą a Polską — mówi Berni. — Szokowy rosyjski atak mógłby odciąć kraje bałtyckie od Polski i podzielić NATO — dodaje. Przesmyk to 100-kilometrowe wąskie gardło między Litwą a innymi partnerami NATO. Jednocześnie oddziela rosyjską eksklawę Królewca od Białorusi.
— Aby osiągnąć efekt szoku, Rosja prawdopodobnie użyłaby pocisków rakietowych, dronów i artylerii w połączeniu z wojną elektroniczną jako pierwszym krokiem — kontynuuje Berni. Po tym mógłby nastąpić atak z użyciem czołgów i wojsk lądowych.
Czy Rosja może zająć terytorium Polski?
Bez wsparcia NATO sytuacja Polski i Litwy wyglądałaby ponuro. Są one „zależne od natowskich systemów obrony powietrznej, obrony przeciwczołgowej, artylerii oraz sił powietrznych i lądowych” — mówi ekspert. Państwa NATO zmobilizowałyby swoje wojska do kolektywnej obrony.
W przypadku rosyjskiego ataku ważną rolę mogłoby odegrać również to, czy polski militarny projekt „Tarcza Wschód” na granicy z Królewcem i Białorusią został już do tego czasu ukończony. Pozycje obrony przeciwpancernej i dronów, a także fizyczne przeszkody, takie jak betonowe bloki, mają zabezpieczyć granicę od 2028 r.
W idealnej sytuacji atak mógłby zostać odparty. Jednak w najgorszym przypadku ludność cywilna w Polsce i krajach bałtyckich może stanąć w obliczu „ogromnego cierpienia, zniszczenia i rosyjskiej okupacji własnego terytorium” — twierdzi Berni.