
W wyniku rosyjskiego ataku rakietowego na Sumy w Ukrainie, do którego doszło w Niedzielę Palmową, zginęły co najmniej 34 osoby, a 117 jest rannych. W ataku zginęło dwoje dzieci, 15 jest rannych. To informacje, które w niedzielę wieczorem podała Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy.
Prezydent USA Donald Trump, zapytany o komentarz na temat niedzielnego ataku wojsk Władimira Putina na Sumy, stwierdził, że był to „błąd” Rosjan.
— Myślę, że to było straszne. Powiedziano mi, że popełnili błąd. Ale uważam, że to okropna rzecz. Uważam, że cała ta wojna jest okropna. Uważam, że to, że ta wojna się zaczęła, jest nadużyciem władzy — powiedział, podkreślając, że gdyby on był prezydentem „ten kraj (USA) nigdy nie pozwoliłby, by ta wojna wybuchła”.
— To jest wojna Bidena. To nie jest moja wojna – dodał prezydent USA. Zasugerował także, że Putin zdecydował się najechać na Ukrainę, bo nie szanował Bidena i „nie dogadywał się zbyt dobrze z Zełenskim i kimkolwiek innym”.
„Kompromitujące. Tak mówi idiota albo agent. Albo cynik”
— W ustach przywódcy USA takie słowa na temat bestialskiego ataku na Sumy są kompromitujące. Trump nie jest w stanie wyjść poza prostą narrację, zrzucającą wszystkie złe rzeczy na jego poprzednika Bidena – mówi Onetowi dr Witold Sokała, ekspert od stosunków międzynarodowych, publicysta „Dziennika Gazety Prawnej”.
— Trump nie jest też zdolny, by realnie ocenić sytuację i w dodatku mówi słowami rosyjskiej propagandy. Powtarza się jak katarynka i nie wiem, czy ktoś to jeszcze kupuje – podkreśla nasz rozmówca.
— Dla kontrastu, amerykański prezydent nie jest człowiekiem o tak zimnej krwi w innych kwestiach, bo materiał stacji CBS spowodował u niego taką furię, że aby stację ukarać, chce uruchomić wszystkie siły amerykańskiego supermocarstwa. I to zestawienie jest porażające. Lekceważąca, głupia i bezduszna wręcz reakcja na atak na rosyjski atak na cywilów i równocześnie wściekłość po jednym materiale w telewizji – ocenia dr Sokała.
— Jak takie zachowanie ocenić? Pierwsza hipoteza jest taka, że Trump jest narcyzem o kiepskich kwalifikacjach umysłowych. Kolejna – że jest rosyjskim agentem wpływu, bo tak o tym ataku na Sumy naprawdę mógłby mówić tylko idiota albo agent – zaznacza. — Prawda jednak może być bardziej skomplikowana – dodaje ekspert.
„Gra idzie o zabezpieczenie interesów na Bliskim Wschodzie. I tu jest, paradoksalnie, szansa dla Ukrainy”
— Sygnałem optymizmu dla Ukrainy, jeśli chodzi o stosunek Waszyngtonu do Moskwy jest to, że nie zostały zlikwidowane sankcje amerykańskie na Rosję. Być może to znak, że ta rozsądniejsza frakcja Republikanów, która przecież istnieje, acz zepchnięta do defensywy przez krzykliwych amatorów, ma jednak jakiś wpływ na działania Białego Domu – mówi dr Sokała.
— Jednak nie to jest kluczowe. Kluczem do ocenienia tej sytuacji jest gra, jaka toczy się o Bliski Wschód. A konkretnie, chodzi o negocjacje USA z Iranem, mające spacyfikować irański program nuklearny – przekonuje.
— Tu Rosja jest de facto istotnym elementem w rozmowach, bo może albo zostawić Teheran na pastwę Amerykanów, albo przeciwnie, podać mu pomocną dłoń. Więc być może ta żenująca i nieludzka reakcja na atak na Sumy była jedną z wielu prób, by nie drażnić Kremla, który te negocjacje Stanów z Iranem mógłby wywrócić – wskazuje ekspert.
— Oczywistym jest, że etycznie takie działanie USA trzeba ocenić bardzo negatywnie, bo przez to giną kobiety i dzieci w Ukrainie. Ale w ramach bardzo zimnej kalkulacji geopolitycznej jest to jakoś zrozumiałe. Jeśli to jest hipoteza prawdziwa, powinniśmy zobaczyć efekty dość szybko – przekonuje nasz rozmówca.
Trump w Moskwie z okazji Dnia Zwycięstwa i triumfalnej parady wojsk Putina?
W ocenie eksperta pewnym wyznacznikiem stosunku Białego Domu do Kremla będzie to, czy i jak wysoka rangą delegacja USA pojawi się 9 maja w Moskwie, na obchodach Dnia Zwycięstwa, połączonego z triumfalną paradą wojsk Putina.
— Pewne jest, że parada będzie tak mocarstwowa, jak nigdy, z udziałem towarzyszy chińskich i północnokoreańskich. Ale czy Trump osobiście się pojawi? Tu akurat mam wątpliwości – zaznacza dr Sokała.
— Ale spodziewam się niespodzianek i okazji do krytykowania wielu polityków Zachodu po 9 maja. I tak, niemal pewne jest moim zdaniem, że w Moskwie pojawi się Steve Witkoff, czyli oficjalny delegat Trumpa do spraw Rosji. On wykonuje gesty całkowicie niezgodne z regułami dyplomacji, gesty dysfunkcjonalne, jak choćby zaproszenie Kiriła Dmitrijewa na prywatną kolację u niego w domu. To jest jakaś aberracja, ale chyba napisano mu rolę „dobrego policjanta” w tym teatrzyku – mówi ekspert.
— Wyższego szczebla w Moskwie się raczej nie spodziewam, to byłaby przesada. Ale ta administracja amerykańska przyzwyczaiła nas do tak dziwnych zachowań, tak niezgodnych z regułami i dyplomacji, i po prostu człowieczeństwa, że nic chyba by mnie nie zdziwiło – podkreśla.
— Jednak cóż, same zasady negocjacji międzynarodowych bywają z regułami człowieczeństwa niezgodne – stwierdza.
Poglądy zwolenników MAGA na atak na Sumy. „Piszą, że to »gniew boży, który spadł na odszczepieńców«”
— Ameryka zmienia się drastycznie. Barbaria zaczyna dominować w oficjalnym nurcie. Tożsamościowe media społecznościowe, tworzące bańki dla „swoich”, chcą gonić i pogonić z rynku mediów te tradycyjne, cywilizowane stacje. A w tychże mediach społecznościowych, skupiających ludzi z ruchu MAGA, komentarze po ataku Rosji na Sumy są przerażające – uważa ekspert.
— To religianckie zaplecze Trumpa o ataku w Niedzielę Palmową pisze, że cała Ukraina to zgniłe lewactwo, bo tak im się to kojarzy, jako swoiste przedłużenie tego, co najbardziej znienawidzili u Bidena, Kamali Harris i innych Demokratów. Dominuje przekonanie, że Putin to chrześcijański katechon , który walczy o prawdziwą cywilizację – opisuje.
— Oni, ci z MAGA, wręcz twierdzili, że atak na Sumy to gniew boży, który w Niedzielę Palmową spadł na odszczepieńców. Tacy ludzie są ostoją Trumpa, oni wynieśli go do władzy – podsumowuje dr Sokała.