
Wojskowy, którego przedstawiono tylko imieniem Ołeksandr, przekazał, że żołnierze nie zostali poszkodowani w wyniku ataku. Natomiast zginęło 35 cywilów, a ponad 100 zostało rannych.
W czasie ataku Ołeksandr był na ceremonii odznaczania wojskowych w piwnicy uniwersytetu. Jego żona i dzieci spacerowali ulicą; przybrana córka została ranna.
Ceremonia na zagrożonym terenie
Ołeksandr wyraził oburzenie organizacją uroczystości, która mogła być celem rosyjskiego ataku. Jego zdaniem zorganizowanie wydarzenia w Sumach, które znajdują się przy rosyjskiej granicy i są stale ostrzeliwane przez wrogą armię, było niepotrzebne i nieodpowiedzialne. Rosjanie mogli przechwycić informacje dotyczące ceremonii albo zostali poinformowani o planach przez miejscowego kolaboranta.
Żołnierz przekazał, że w ostatnim czasie walczył w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim. Zdenerwowało go, że został wezwany do kraju na ceremonię. Wojskowi są potrzebni na polu bitwy, a nie w piwnicy w centrum Sum — oznajmił.
— Nie potrzebuję tych medali ani dyplomów — powiedział ze szpitala, w którym przebywa jego przybrana córka. Po ataku z jej płuca wyciągnięto odłamek i kawałek kości.
We wtorek Taras Melnyczuk, przedstawiciel rady ministrów w ukraińskim parlamencie, powiadomił, że rząd w Kijowie zgodził się na odwołanie Wołodymyra Artiucha ze stanowiska szefa administracji obwodu sumskiego.
Wcześniej Artem Semenihin, mer miasta Konotop w obwodzie sumskim, ujawnił, że w niedzielę, 13 kwietnia, Artiuch zorganizował w centrum kongresowym w Sumach ceremonię wręczenia odznaczeń żołnierzom 117. Samodzielnej Brygady Obrony Terytorialnej. Artiuch nie zaprzeczył, że taka ceremonia odbyła się w mieście, ale podkreślił, że nie należał do organizatorów tego wydarzenia.
— To nie była moja inicjatywa. Zostałem zaproszony — przekazał Artiuch w rozmowie telefonicznej z korespondentami ukraińskiego portalu Suspilne.