Skip to main content

O godz. 18.45 nieuznawana ani w Europie, ani przez obecny polski rząd Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN, która składa się z samych tzw. neosędziów, wydała orzeczenie o ważności wyborów prezydenckich. Sędziowie orzekli, że wybory prezydenckie z 18 maja i 1 czerwca 2025 r. są ważne.

Izba ta uznała wcześniej, że kilkadziesiąt tysięcy protestów wyborczych pozostawi bez rozpoznania, oceniając, że mają one błędy formalne. Chodziło głównie o protesty składane według wzoru, który w sieci zamieścił poseł PO Roman Giertych. Dotyczyć one miały nieprawidłowości, do jakich mogło dojść w komisjach, gdy głosy oddane na Rafała Trzaskowskiego przepływały na korzyść Karola Nawrockiego.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

„Rzecznik SN wyraźnie się zagalopował”

— Niestety, znaczną część protestów potraktowano tak, jakby one były tylko formalnością. I będziemy żyli szczęśliwie z nowym prezydentem, nie znając skali możliwych nadużyć w komisjach – mówi Onetowi sędzia Bohdan Bieniek z Izby Pracy SN.

— Powiem wprost, absolutnie poza dyskusją jest to, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem. Tyle że ja nie odpowiem na pytanie, czy w związku z tym rząd nie powinien publikować orzeczenia o ważności wyborów – zaznacza.

— Nie wiem, co rząd powinien zrobić. Wiem natomiast, że zarówno I Prezes SN, jak i rzecznik sądu część protestów traktowali wyraźnie lekceważąco – mówi sędzia Bieniek.

— Skoro pani I prezes SN Małgorzata Manowska mówiła o nich „giertychówki” i uznawała to określenie na neutralne, to równie dobrze można ją nazwać „neonówką”. Słyszy się takie określenie o tych „nowych” z SN – wskazuje sędzia Izby Pracy SN. — Powiem więcej, ze wszystkich tych „nowych” z Izby Kontroli wychodził wyraźny brak doświadczenia sędziowskiego. Przykładem, choćby, pan rzecznik SN Aleksander Stępkowski, który długo przed dzisiejszym rozstrzygnięciem Izby Kontroli stwierdził, że SN uzna ważność wyborów. No, jakby się zagalopował i powinien być wyłączony z orzekania w tej sprawie – podkreśla.

„SN miał szanse wybudować most. A postawił mur”

— Taka praktyka nie jest mi znana jako sędziemu – mówi sędzia Bieniek, oceniając fakt, że wnioski o wyłączenie członków Izby Kontroli, składane m.in. przez ministra Bodnara, osoby z tej izby rozpoznawały we własnej sprawie.

— Cały obraz tej sytuacji sprawia, że jest mi bardzo smutno. Smutek budzi zwłaszcza to, gdy widzę tych ludzi przed SN, którzy zachowują się jak zwaśnione grupy kibiców, nienawidzą siebie nawzajem. Widziałem dwa plemiona. I miałem nadzieję, że SN jakoś postawi most, żeby te plemiona pogodzić, żeby brat podał rękę bratu. Ale nie, zamiast godzić, SN postawił mur – podsumowuje.