Pamiętacie swój pierwszy samochód? Czy kiedyś zapisano wam w spadku wysłużone, ale wciąż sprawne rodzinne auto? A może takowe nadal stoi w waszym garażu i z różnych przyczyn chcecie je teraz sprzedać, lecz zależy wam, by trafiło w dobre ręce? Jeśli tak, to na pewno znajdziecie bratnią lub siostrzaną duszę w bohaterach kolejnej odsłony cyklu mini reportaży OTOMOTO – „Prawdziwe Historie”.
Gdyby zapytać, do jakich rzeczy materialnych podchodzimy z większą troską i czułością, jedną z nich byłyby samochody. Wielu Polaków ma sentymentalny stosunek do aut, zarówno tych, którymi nadal jeżdżą, jak i tych, które dawniej służyły im za środek transportu, nie mówiąc już o pojazdach przekazywanych w rodzinie z pokolenia na pokolenie. Nie traktują ich jedynie użytkowo, bo wiążą z nimi wspomnienia i emocje.
Niektórzy darzą starsze samochody takim sentymentem, że widzą w nich kolekcjonerskie okazy, o które dbają do tego stopnia, że nie żałują inwestycji w ich odnowę, by zachowały się w jak najlepszej kondycji. Oczywiście, w życiu zdarzają się różne sytuacje i przychodzą takie momenty, że z tymi „czterema kółkami”, które mają tak ważną i dużą wartość sentymentalną, trzeba się jednak rozstać.
Nierzadko za taką decyzją o sprzedaży rodzinnego auta kryje się chęć spełnienia marzenia o nowym (lub używanym) samochodzie, który z kolei pomoże spełniać jeszcze inne marzenia, i te drobne, jak np. codzienne dojazdy do pracy w komfortowych warunkach, i te większe, jak np. motoryzacyjne podróże z bliskimi po kraju czy kontynencie. W końcu koniec czegoś pięknego może być początkiem również czegoś pięknego.
W sytuacji, gdy sprzedajemy retro auto, by kupić inne o większej wartości użytkowej, ważne są wszelkie okoliczności, które ułatwią pożegnanie jednego, a przywitanie drugiego. Z pewnością łatwiej będzie nam rozstać się z ukochanym pojazdem, jeśli zyskamy większą gwarancję, że ich nowymi właścicielami staną się osoby, które również je pokochają i zrobią z nimi coś dobrego. Może… część ekspozycji muzealnej?
O znalezieniu takiego troskliwego opiekuna auta marzy Pani Ewa, jedna z bohaterek świątecznej odsłony cyklu OTOMOTO – „Prawdziwe Historie”. By kupić nowy samochód, postanowiła wystawić rodzinnego Wartburga, kultowe auto, które darzy wielkim sentymentem, ponieważ należało do jej dziadka, pierwszego właściciela. Dostała je od niego za symboliczny gest – upieczenie domowego ciasta.
Posiadany przez nią egzemplarz jest nadal w znakomitym stanie, ma niewielki przebieg i bezpieczną przystań w przydomowym garażu. Pani Ewa chciałaby przekazać kluczyki do pełnego uroku auta, będącego jednak bardziej już egzemplarzem kolekcjonerskim niż użytkowym, prawdziwemu pasjonatowi Wartburgów. Aby zwiększyć na to szanse, na pośrednika w sprzedaży wybrała OTOMOTO.
Platforma, na której bohaterka „Prawdziwych historii” zamieściła ogłoszenie, od lat nie tylko buduje wspólnotę ludzi zainteresowanych motoryzacją, czy to łącząc kupujących i sprzedających auta, czy to dając im przestrzeń do rozmowy o ukochanych pojazdach i opowiadania o nich magicznych historii. Również pomaga spełniać marzenia o nowym samochodzie dzięki usługom finansowania, takimi jak leasing lub kredyt.
Nieprzypadkowo ostatnie „Prawdziwe Historie”, z jakimi powraca OTOMOTO, osadzone są w świątecznej scenerii. I to nie tylko dlatego, że tegoroczne „Jingle Bells” nadchodzą wielkimi krokami. Nie da się ukryć, że dużo wspominkowych historii o autach jest związanych właśnie ze Świętami – pełnymi zimowych przygód dojazdami do bliskich, wnętrzem pachnącym pierniczkami czy wypełnionym prezentami bagażnikiem.
Najważniejsze jest jednak to, że Święta stanowią idealny czas na spełnianie marzeń, również tych motoryzacyjnych. Zwłaszcza gdy szukamy ich w odpowiednim miejscu. Jeśli tak jak Pani Ewa macie w garażu bliskie sercu auto, z którym nadszedł czas się pożegnać i powierzyć je odpowiedniej osobie, by kupić nowe, to pójdźcie jej przykładem. Jak się okazuje, nie jesteście odosobnieni/one w tych planach i marzeniach.