Miesiąc testów minął szybko i musiałem odesłać mikrofon Shure MV7i. Czas więc na recenzję tego arcyciekawego sprzętu.
W lutym spisywałem pierwsze wrażenia z testowania mikrofonu Shure MV7i gdzie między innymi podsumowałem to, co znajdziecie w opakowaniu ze sprzętem. Miłośników unboxingów odsyłam do tamtego tekstu, a dziś skupmy się na konkretach.
Shure MV7i pierwsze wrażenia z testowania uniwersalnej bestii
Shure MV7i specyfikacja
System mocowania | Gwint 5/8″ |
Rodzaj przetwornika | Dynamiczny |
Rodzaj łączności | Przewodowa |
Złącze | Jack TRS 3,5 mm – 1 szt. XLR – 1 szt. USB typ. C – 1 szt. |
Próbkowanie | 48 kHz / 24 bity |
Pasmo przenoszenia | 50 ~ 16000 Hz |
Impedancja | 350 Om |
Czułość | – 33 dB |
Zasilanie | Phantom 48V USB typu C |
Dodatkowe informacje | Certyfikat MFi |
Kolor | Czarny |
Wysokość | 164 mm |
Szerokość | 207 mm |
Głębokość | 90 mm |
Waga | 567 g |
Shure MV7i wygląd i jakość wykonania
O wyglądzie i jakości wykonania mikrofonu Shure MV7i pisałem już, spisując pierwsze wrażenia, jednak sprzęt pobył u mnie trochę dłużej, więc mam też już nieco więcej do powiedzenia. Jeżeli chodzi o sam wygląd, to nie sposób nie zauważyć tu inspiracji kultowym mikrofonem SM7B. Jeśli czytaliście kilka moich recenzji, to wiecie, że nie jestem fanem wszelkiego rodzaju ledowych podświetleń RGB. W przypadku Shure MV7i jest inaczej, bo panel nie jest tylko ozdobą, ale też jest bardzo użyteczny. Przyjemna animacja wizualizuje nam poziom głośności rejestrowanego audio i potrafi wskazywać wyciszenie mikrofonu. Gdy do mikrofonu podepniemy drugie urządzenie, tak, da się, ale o tym w dalszej części wpisu, panel jest w stanie wyświetlać poziom głośności zarówno naszego mikrofonu, jak i podpiętego pod siebie sprzętu. Pasek jest także dotykowym panelem, więc za pomocą jednego dotknięcia możemy wyciszyć swój mikrofon bądź… naszego rozmówcy.
Jeżeli chodzi o jakość wykonania to nie można złego słowa powiedzieć o Shure MV7i. W sumie to testowałem kilka produktów od tego producenta i zawsze były one najwyższej jakości. Elegancka obudowa mikrofonu wykonana jest całkowicie z metalu i sprawia wrażenie bardzo solidnej. Spisując pierwsze wrażenia, zwracałem uwagę na porty, które nie budziły obaw, że po kilku tygodniach użytkowania wyrobią się i będą sprawiały problemy. Po miesiącu użytkowania sprzętu mogę potwierdzić, że mikrofon wygląda, jakbym właśnie wyjął go z pudełka. Miesiąc to nie jest długi czas, jednak uwierzcie mi, że znam sprzęty, które w kilka tygodni potrafiły się bardzo zmęczyć.

Przyjemna animacja wizualizuje nam poziom głośności rejestrowanego audio i potrafi wskazywać wyciszenie mikrofonu.
Shure MV7i jakość dźwięku
Jeżeli chodzi o jakość rejestrowanego dźwięku, to Shure to zawsze klasa sama w sobie. Nie inaczej jest w przypadku testowanego Shure MV7i. Nagrałem nim kilka odcinków podcastu i jestem zachwycony, bo na tle Sebastiana i Daniela, którzy realizują swoje nagrania przy użyciu topowego sprzętu, nie tylko nie odstaję, ale brzmię naprawdę dobrze. I to bez dodatkowej obróbki. To, co usłyszycie na poniższym nagraniu to dźwięk wprost z mikrofonu – nie oszukujmy się, Sebastian nie poświęca na montaż odcinków więcej, niż minimum. W mojej opinii, choć zaznaczam, że żaden ze mnie audiofil, nagrania z Shure MV7i brzmią jak ze studio nagrań. Nie sądziłem, że taką jakość można osiągnąć w domu, na podłączanym do komputera przez kabel USB-C mikrofonie.
Mikrofon, po podłączeniu do aplikacji MOTIV Mix, ma także wiele funkcji, które sprawią, że nasze nagrania będą jeszcze lepsze. Funkcje takie jak Auto Level Mode czy Real-Time Denoiser dostosowują parametry dźwięku w czasie rzeczywistym, zapewniając krystalicznie czyste nagrania niezależnie od warunków akustycznych. Shure posiada także zaawansowane funkcje DSP – Real-Time Denoiser, Digital Popper Stopper i regulowany pogłos dla perfekcyjnego brzmienia.
Shure MV7i to nie tylko mikrofon

Wbudowany interfejs audio z wejściami XLR i 1/4” eliminuje potrzebę stosowania dodatkowych urządzeń, takich jak zewnętrzne interfejsy.
Na moment rozpoczynania tego testu Shure MV7i był najnowszym mikrofonem w rodzinie produktów audio Shure. Nie jest to jednak zwykły mikrofon, to pierwszy mikrofon z wbudowanym interfejsem audio. Takie rozwiązanie pozwala na uproszczenie procesu tworzenia treści, niezależnie czy jesteście muzykami, czy prowadzicie własny podcast. Shure MV7i wyróżnia się na tle konkurencji możliwością jednoczesnego nagrywania dwóch kanałów – naszego głosu oraz drugiego mikrofonu lub instrumentu muzycznego. Wszystko właśnie dzięki wbudowanemu interfejsowi audio z wejściami XLR i 1/4”, który eliminuje potrzebę stosowania dodatkowych urządzeń.
Własny podcast, realizowany stacjonarnie, przy użyciu dwóch mikrofonów, to tylko jedno z zastosowań, które mogę sobie wyobrazić. Świetnie nada się on także na przykład do sesji z gitarą czy innym instrumentem, podłączonym do MV7i, niezależnie od tego czy muzykę rejestrujemy na komputerze, czy streamujemy na żywo. To także świetne rozwiązanie dla muzycznych duetów, gdzie każda z osób chce mieć mikrofon dostrojony do własnych potrzeb. Dwa mikrofony podpięte pod jeden komputer nada się świetnie także dla osób realizujących wywiady, w tym te na żywo. To tylko cztery pierwsze z brzegu przykłady, od osoby, która nie ma wiele wspólnego z muzyką. Jestem przekonany, że wbudowany interfejs audio ma dziesiątki innych, kreatywnych zastosowań.
Shure MV7i werdykt
Shure MV7i to znakomicie wykonany i brzmiący mikrofon, który ma unikalny ficzer, pod postacią wbudowanego interfejsu audio. Z dużym żalem odsyłałem go po testach i wracałem do swojego podstawowego mikrofonu, bo choć wcześniej jakość nagrań mi nie przeszkadzała, to po miesiącu z Shurem MV7i zdecydowanie odczuwam różnicę jakości. A jakość w MV7i stoi na profesjonalnym poziomie, który do tej pory wydawał mi się nie do osiągnięcia w warunkach domowych.
Sugerowana cena detaliczna testowanego mikrofonu to 1 649 złotych. To całkiem sporo, jednak w zamian dostajecie nie jeden, a tak naprawdę dwa sprzęty – najwyższej klasy mikrofon oraz interfejs audio.