Skip to main content

Informację o tym, że z dyspozytorem rozwiązano umowę potwierdził TVN24 rzecznik Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu Mateusz Musza. Wyjaśnił jednak, że „powody rozwiązania umowy o pracę wchodzą w zakres stosunków pracy i nie podlegają upublicznieniu”.

Zatrucie 3-latki w Nowym Tomyślu. Dyspozytor zwolniony

Komisja, która badała, dlaczego nie wysłano karetki do dziewczynki, oceniła, że dyspozytor nie zadał pytań, które umożliwiłyby bardziej realną ocenę stanu dziecka. „Dyspozytor zbyt szybko stwierdził, że objawy, które zgłoszono, niekoniecznie świadczą o zagrożeniu życia” i „nie dochował należytej staranności podczas przyjmowania zgłoszenia” — podaje TVN24. Jednocześnie komisja zaznacza, że „nie można stwierdzić, czy gdyby zespół ratownictwa medycznego został zadysponowany i dojechał w najkrótszym możliwym czasie, możliwe byłoby uratowanie dziecka”.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Tragedia wydarzyła się 6 listopada w Nowym Tomyślu. Rodzina prawdopodobnie zatruła się oparami trutki na gryzonie rozłożonej na zewnątrz domu — pastylki były umieszczone w zewnętrznych elementach konstrukcji budynku. Do szpitala trafiła kobieta w ciąży i jej dwie córki. Młodsza, 3-letnia dziewczynka zmarła. Przeprowadzona sekcja zwłok nie wykazała przyczyny zgonu dziecka.

Dyspozytor miał odmówić wysłania karetki, uznając, że opisywane objawy oznaczają jelitówkę. Według nieoficjalnych ustaleń TVN24 na numer alarmowy dzwonił ojciec dziecka, nie matka, jak informowały media. Miał powiedzieć o wymiotach, ale nie poinformował o tym, że niedawno rozłożył wokół domu trutkę. W momencie zgłoszenia 3-latka była przytomna, rodzice zawieźli dziewczynkę do szpitala, jednak tam nie dawała już oznak życia.