-
Spór o nominacje oficerskie w ABW i SKW się zaostrza.
-
Minister Tomasz Siemoniak apeluje o nierobienie z młodych funkcjonariuszy obiektu politycznych rozgrywek.
-
Obie strony wzajemnie oskarżają się o blokowanie nominacji i brak współpracy.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
„Brak podpisu prezydenta pod awansami na pierwszy stopień oficerski w ABW i SKW jest absolutnie nie do obrony. Od piątku tłumaczymy, że to fatalny i szkodliwy dla Polski pretekst do walki z rządem. Oczywiste prawne, merytoryczne i ludzkie argumenty niestety, jak widać po odpowiedziach urzędników prezydenta, idą jak krew w piach” – napisał w niedzielę rano na portalu X Tomasz Siemoniak.
Jednocześnie odparł zarzuty ze strony Pałacu Prezydenckiego, jakoby rząd chciał odciąć prezydenta od informacji dotyczących bezpieczeństwa. „Nie wpłynęła do mnie żadna skarga lub uwaga od urzędników prezydenta w tym zakresie” – stwierdził.
Minister koordynator służb specjalnych zaznaczył również, że szefowie służb specjalnych, którzy zostali zaproszeni przez prezydenta, podlegają premierowi. „Czy premier wzywa do siebie urzędników prezydenta?” – zapytał.
Polityk przekazał też, że rząd współpracował „konstruktywnie z prezydentem Andrzejem Dudą i jego szefami BBN w obszarze bezpieczeństwa Polski. Bo taki jest interes naszego państwa”.
„Jeśli panowie urzędnicy obecnego prezydenta uważają inaczej, to wyłączcie chociaż ze swojej wojny młodych funkcjonariuszy, którzy są po prostu patriotami gotowymi do poświęceń dla Ojczyzny. Nie są z żadnej partii. Nie róbcie z nich obiektu politycznej gry. Ani oni na to nie zasługują, ani wy na tym nic nie zyskacie. Odpuście sobie chociaż tę wojenkę” – zaapelował Siemoniak.
Dobrzyński apeluje do współpracowników prezydenta. „Przestańcie kłamać”
Głos w sprawie zabrał również rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. W mediach społecznościowych opublikował on zdjęcie zaproszenia, jakie szef ABW otrzymał od Kancelarii Prezydenta.
„Przedstawiciel BBN zapraszając szefa ABW na – jak to nazwał – 'odprawę z prezydentem’ poszedł na dziecięcą łatwiznę i słowo w słowo skopiował agendę z posiedzenia Komisji do Spraw Służb Specjalnych, która odbyła się ponad dwa tygodnie wcześniej. Wmawianie teraz Polakom, że wasze naprędce wzywanie szefów służb na niby konsultacje dotyczące awansów na pierwszy stopień oficerski już całkowicie kupy się nie trzymają” – napisał.
„Przestańcie w końcu kłamać i nie blokujcie awansów oficerskich funkcjonariuszom, którzy narażając własne życie codziennie strzegą bezpieczeństwa Polski i Polaków” – dodał.
Pałac Prezydencki odpowiada. „Skandaliczna i bezprecedensowa sytuacja”
Na słowa Dobrzyńskiego zareagował rzecznik prasowy prezydenta Rafał Leśkiewicz. „Długo się Pan zastanawiał jak 'przykryć’ skandaliczną i bezprecedensową sytuację odmowy udziału w spotkaniach z Panem Prezydentem szefów służb specjalnych. Zmartwię Pana. Nie wyszło. Przypomnę tylko, że podczas zaplanowanych spotkań miano rozmawiać o sprawach bezpieczeństwa i awansów oficerskich. To tyle w sferze faktów” – napisał.
„Niestety, szefowie służb zignorowali zaproszenie Pana Prezydenta. Dziś wszyscy wiedzą, że po raz kolejny wykorzystujecie służby specjalne w walce politycznej przeciwko Prezydentowi RP. A interes Państwa Polskiego jest u Was na szarym końcu. Was to bawi, Polaków to martwi, bo jak mają się czuć, gdy urzędnicy odpowiedzialni za nasze wspólne bezpieczeństwo, dla politycznego poklasku swojego szefa, ignorują Prezydenta RP” – dodał.
Jednocześnie zaznaczył, że dokument, na który powołał się Dobrzyński, nie został podpisany przez „przedstawiciela BBN”, tylko przez szefa kancelarii prezydenta Zbigniewa Boguckiego.
Spór o nominacje oficerskie. W tle spotkanie z prezydentem
Konflikt między rządem a prezydentem wokół nominacji oficerskich funkcjonariuszy ABW i SKW trwa od piątku, kiedy premier Donald Tusk zarzucił Karolowi Nawrockiemu, że ten zablokował te nominacje.
Oskarżeniom tym zaprzeczył w sobotę Pałac Prezydencki. Szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz przekazał, że prezydent nie odmówił podpisania nominacji. Według niego do złożenia podpisów nie doszło, ponieważ szefowie służb specjalnych odmówili przyjścia na spotkanie z prezydentem, na którym Nawrocki chciał omówić kwestię nominacji. Mieli oni zrezygnować z przyjścia na spotkanie na polecenia premiera.
Rząd w odpowiedzi stwierdził, że spotkanie nie było potrzebne, ponieważ kwestia nominacji oficerskich nie podlega negocjacjom. Rzecznik rządu Adam Szłapka stwierdził, że podpisanie nominacji „to konstytucyjny obowiązek prezydenta (…) nie łaska, nie dobra wola, nie kaprys”.