Skip to main content

Otwarty świat i walka o przetrwanie na planecie, która jest sercem ukochanego uniwersum Diuny – na takie wyzwanie czekali fani i gracze od lat. Czy „Dune: Awakening” staje na wysokości zadania?

Dziś ruszamy w podróż, która wielu graczom śniła się od lat. „Dune: Awakening” to dla niektórych fanów tego uniwersum może być coś więcej niż gra, bo nigdy wcześniej nie było szans poczuć samemu tego świata w tak dużym stopniu. To nie jest tytuł dla wszystkich, ale jeśli wpasuje się w Wasze preferencje, to może zachwycać.

Dune: Awakening – recenzja gry

„Dune: Awakening” to połączenie survivalu, RPG i dynamicznego PvP w otwartym świecie, osadzone w uniwersum, które znamy, ale z pewnym zwrotem akcji. Wyobraźcie sobie Diunę, gdzie Paula nigdy nie było. To otwiera zupełnie nowe możliwości i pozwala twórcom na opowiedzenie świeżej historii, która zaskoczy nawet tych, którzy książki znają na pamięć. W tym świecie Paul Atryda się nie narodził, a lady Jessica podporządkowała się Bene Gesserit i urodziła córkę, co radykalnie zmienia losy całego uniwersum. Książę Leto Atryda przeżył zamach i wciąż prowadzi brutalną walkę z rodem Harkonnenów o kontrolę nad Arrakis i jej najcenniejszym surowcem – melanżem. W grze wcielamy się w postać więźnia zesłanego przez Bene Gesserit, który trafia na Arrakis, by odkryć tajemnicę zniknięcia Fremenów – rdzennego ludu pustyni, którego brak wywołał chaos i jeszcze większą walkę o władzę.

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to staranna wierność uniwersum Diuny. Od momentu, gdy postawimy stopę na pustyni, czuć, że jesteśmy na Arrakis. Postacie, frakcje, a nawet drobne detale, jak choćby Deathstill – maszyna do odzyskiwania wody z ciał – wszystko to jest odwzorowane z pietyzmem godnym prawdziwych fanów. Czerwie piaskowe są tak przerażające, jak powinny być, a ich pojawienie się zawsze przyprawia o szybszy oddech.

Świat Diuny jak prawdziwy

Gra działa na Unreal Engine 5, co widać w każdym zakątku Arrakis. Świat jest po prostu obłędnie piękny i zaprasza do eksploracji. Burze piaskowe, słońce, które wypala skórę – to wszystko tworzy niezapomniany klimat. A do tego ta muzyka! Idealnie dobrana ścieżka dźwiękowa sprawia, że czujemy, jakbyś oglądał kolejny film, tylko że tym razem jesteś w centrum wydarzeń. Słychać w niej nawiązania do muzyki Zimmera z filmów, ale są też nowe motywy. Warto dodać, że to jedna z pierwszych gier, która w pełni wykorzystuje najnowsze technologie NVIDIA, oferując graczom wyjątkowe wrażenia wizualne i wydajnościowe. Gra już od premiery obsługuje DLSS 4 z Multi Frame Generation, DLSS Super Resolution oraz NVIDIA Reflex, co przekłada się na ogromny wzrost płynności i responsywności rozgrywki. Testy pokazują, że na kartach RTX 50. serii, włączenie DLSS 4 z Multi Frame Generation i Super Resolution pozwala nawet na 4,9-krotne zwiększenie liczby klatek na sekundę przy ustawieniach 4K Ultra – RTX 5090 potrafi przekroczyć 330 FPS, a na niższych rozdzielczościach wszystkie nowe karty RTX osiągają ponad 220 FPS przy maksymalnych detalach. Nawet użytkownicy średniej klasy kart RTX 4060/5060 mogą znacząco poprawić komfort rozgrywki dzięki DLSS, wydłużając żywotność swojego sprzętu

Czytaj dalej poniżej

Na Arrakis startujemy od zera

Na początku nie mamy nic. Dosłownie. I to jest właśnie to satysfakcjonujące działanie krok po kroku, o którym marzyłem. Zbierasz, budujesz, ulepszasz. To poczucie progresu nadaje rytm rozgrywce, choć bywa czasem nużące czy irytujące, ale w każdej grze takie fragmenty się pojawiają! Zaczynamy od podstaw i powoli, ale sukcesywnie, rozwijamy swoją postać, zdobywamy lepszy sprzęt, budujemy coraz potężniejsze bazy. Personalizacja to kolejny punkt, za który chylę czoła. Rozbudowany kreator postaci pozwala na stworzenie kogoś naprawdę wyjątkowego, a wybory, takie jak planeta pochodzenia czy kasta, mają realny wpływ na dialogi i dostępne opcje. Do tego dochodzi rozbudowany system budowania baz i modyfikacji pojazdów – ornitoptery mogą działać i wyglądać wedle naszych potrzeb.

Co do fabuły i elementów RPG, powiem tak: pierwsze 40 godzin to głównie survival i poznawanie świata, ale potem… historia nabiera tempa. Są pewne zwroty akcji, nowe postacie, miejsca, których nie znajdziecie w filmach. Ta alternatywna oś czasu, bez Paula Atrydy, to strzał w dziesiątkę – jestem zagorzałym fanem i z początku potrafiło mnie to trochę denerwować, ale gra potrafiła mnie pozytywnie zaskoczyć i można się w nią wkręcić na tyle, że zatapiamy się w nowej rzeczywistości i bierzemy ją za pewnik.

A co po tych kilkudziesięciu godzinach w grze można powiedzieć?? Endgame na pustyni to prawdziwa gratka dla tych, którzy lubią rywalizację – walki PvP o zasoby, polityczne rozgrywki w systemie Landsraadu (który notabene jest mega ciekawy!) – to wszystko sprawia, że gra nie nudzi się zbyt szybko. Tworzenie gildii, współpraca – to jest to, co buduje pewną społeczność i może prowadzić do epickich starć.

Aktualizacje mogą pomóc

Niestety, nawet w takiej grze nie wszystko jest idealne. Moją największą bolączką jest system walki. Jest po prostu… mało poręczny. Często czuję, że walczę nie z wrogiem, a z samym interfejsem. Walka wręcz potrafi być chaotyczna, a broń palna bywa nieskuteczna przeciwko tarczom, co wymusza ciągłe przełączanie się. Wierzę, że to da się dopracować. Początkowo Arrakis wydawała się przerażająca, ale po pewnym czasie poczucie zagrożenia maleje. Woda staje się zbyt łatwo dostępna, a unikanie słońca i burz nie jest już takim wyzwaniem, mimo że na początku było to wyzwaniem i nawet dodawało trochę emocji do rozgrywki. Chciałbym, żeby pustynia była bardziej bezlitosna, żeby każda kropla wody była na wagę złota.

Monotonny grind to problem, który dotyka wiele gier survivalowych. W „Dune: Awakening” w późniejszych etapach pozyskiwanie zasobów staje się nużące, zwłaszcza jeśli gracie solo. Tempo narracji też bywa problematyczne. Rozdziały fabularne są oddzielone zbyt długimi przerwami na grind, co utrudnia wczucie się w historię. Fajnie by było, gdyby opowieść płynęła nieco sprawniej. I na koniec, wymuszony koczowniczy styl życia. Rozumiem, że to Diuna i woda jest na wagę złota, ale ciągłe przenoszenie bazy bywa uciążliwe i trochę kłóci się z ideą budowania trwałej osady.

Gra dla fanów? Na pewno

Mimo tych kilku wad, które de facto można w pewnym stopniu zniwelować aktualizacjami, „Dune: Awakening” to fantastyczna gra, szczególnie dla fanów uniwersum. Wierne odwzorowanie świata, głęboka personalizacja, wciągający survival i rozbudowany endgame – to wszystko sprawia, że po seansie filmu czy lekturze naprawdę można płynnie wejść w grę i pozostać emocjonalnie w tym uniwersum.

Dune: Awakening

plusy

  • Wierna Diuna – autentyczne odwzorowanie świata Herberta
  • Wciągający survival-RPG – udane połączenie gatunków z satysfakcjonującym postępem
  • Głęboka fabuła RPG – intrygująca historia w alternatywnym uniwersum
  • Dynamiczny endgame – PvP i polityka Landsraadu sprzyjające rywalizacji
minusy

  • Słaba walka – niezbalansowany i powtarzalny system
  • Nużący grind – monotonne pozyskiwanie zasobów
  • Wymuszone koczownictwo – konieczność częstego przenoszenia bazy i problematyczne PvP