Skip to main content

„W których krajach jest taniej niż w Polsce” — gdy wpiszemy takie zapytanie do wyszukiwarki Google, pierwszą odpowiedzią, która nam wyskoczy, będzie Bułgaria. Państwo na Bałkanach ma bardzo długą linię brzegową, a jej ośrodki nad Morzem Czarnym kuszą turystów z całego świata. Emeryci i rodziny z dziećmi jeżdżą do spokojniejszego Obzoru, Nessebaru, Pomorie lub Primorska, a młodzież, single i bezdzietne pary do Złotych Piasków i Słonecznego Brzegu.

Magazyn Między nami mat. prasowe

Magazyn Między nami

Ta ostatnia miejscowość nie bez przyczyny nazywana jest czasem „Las Vegas Wschodniej Europy”. Kasyn jest tu sporo, ale jeszcze więcej dyskotek i klubów. Wejście do wielu z nich nawet w szczycie sezonu kosztuje 30-50 lewów (65-110 zł). W Zamian otrzymujemy jednak open bar na całą noc z nielimitowanym alkoholem.

Bułgaria to jednak nie tylko imprezy. Pogoda od czerwca do września jest tam gwarantowana. Plaże mają piękny złoty piasek, morze jest ciepłe a zabytki Nessebaru niczym nie ustępują tym z Grecji czy Turcji.

Bułgaria jako tani, turystyczny raj może się wkrótce skończyć. Podobnie jak stało się z Chorwacją po wejściu do strefy euro. Polacy wciąż chętnie wybierają ten kierunek, ale muszą liczyć się z o wiele wyższymi cenami.

Czy to ostatni dzwonek na zaplanowanie podróży do Bułgarii?

Bułgaria — synonim tanich wakacji w ciepłym kraju

Polakom Bułgaria kojarzy się bardzo przyjemnie. Nasi rodacy od lat są w pierwszej piątce narodów, które spędzają tu wakacje. W 2023 r. Bułgarię odwiedziło 250 tys. Polaków. Więcej było tylko Brytyjczyków, Rumunów, Turków i Niemców.

— Sam w Bułgarii byłem już w swoim życiu siedem razy — mówi Mikołaj, 40-letni mieszkaniec Podhala. — Po raz pierwszy pojechałem tam, mając 25 lat wraz z moją świeżo poślubioną żoną. Na miejsce dotarliśmy własnym autem. Pamiętam swój szok. Hotele już wówczas mieli bardzo dobre, a ceny wręcz śmieszne. Za dwa tygodnie pobytu z wyżywieniem (śniadanie i obiadokolacja) zapłaciliśmy we dwójkę jakieś 1200 zł. Jeszcze lepiej było w sklepach czy barach. Piwo w markecie kosztowało tam 90 gr za półlitrową butelkę i 3,5 zł za „butlę” o pojemności 3 l . Pizza w restauracji przy plaży kosztowała 8-10 zł. Wtedy zakochałem się w tym kraju, bo choć bogaty nie byłem, to tam mogłem na wakacjach poszaleć, niczym obcokrajowcy w Polsce — dodaje.

Podobne wspomnienia ma wiele osób. Oczywiście przez ostatnie 10-15 lat ceny w Bułgarii wzrosły. Rosły jednak też w Polsce. Dlatego nawet dziś wiele osób przekonuje, że w Bułgarii dalej jest taniej niż nad Wisłą. Dotyczy to dosłownie wszystkich usług i produktów, a także noclegów w hotelach. Jeden lew bułgarski to w przeliczeniu ok. 2,20 zł (według kursu na 23 czerwca).

Złote Piaski, Bułgaria MAXHOP/East News / East News

Złote Piaski, Bułgaria

Widać to też w ofercie polskich biur podróży. Zorganizowane wycieczki do Bułgarii są obok tych do Turcji najtańszymi z oferowanych przez touroperatorów. Bardzo wielu Polaków do Bułgarii jedzie też własnymi samochodami. Odległość od granicy ze Słowacją do Słonecznego Brzegu (w zależności od trasy) waha się od 1300 do 1500 km. To niewiele więcej niż do Chorwacji. Najbliższe plaże w tym kraju dzieli od położonego na południu Polski Podhala 1000 km.

Przykład Chorwacji i Słowacji pokazuje, że ceny wzrosną

Nie chcę być „złym prorokiem”, ale Bułgaria jako tani, turystyczny raj może się wkrótce skończyć — mówi Roman Pawlikowski, przedsiębiorca z pow. limanowskiego i wideobloger.

— dodaje mężczyzna, który wrócił właśnie ze Słonecznego Brzegu.

Widok z lotu ptaka na centrum Warny, Bułgaria Valentin Valkov / Shutterstock

Widok z lotu ptaka na centrum Warny, Bułgaria

***

Nasz rozmówca przypomina o tym, co stało się w Chorwacji po tym, jak 1 stycznia 2023 r. weszła do strefy euro. Choć zapewniano, że będzie inaczej, wiele cen w nadmorskich kurortach momentalnie poszło tam w górę. Takie sytuacje opisywaliśmy w Onecie. Były przypadki, gdy niektóre usługi przeliczono niemal jeden do jednego z chorwackiej kuny na euro. Przykładem może być opłata za leżaki na jednej z plaż na Riwierze Makarskiej. W wakacje 2022 r. (ostatnie bez euro) dzienna opłata za dwa leżaki i parasolkę wynosiła tu 30 kun, a rok później już 30 euro.

W Chorwacji wraz z nową walutą podrożały też dania w restauracjach czy jedzenia w marketach. Dla Niemców czy turystów z Zachodniej Europy te nawet po wzroście były dalej do zaakceptowania. Dla wielu Polaków czy Czechów chorwackie ceny są jednak ponad możliwości. W efekcie nasi rodacy dalej jeżdżą nad Adriatyk, ale wielu z nich na wczasy w Chorwacji kupuje jedzenie jeszcze w Polsce.

Innym przykładem na to, że wprowadzenie w danym kraju euro spowodowało wzrost cen w lokalnej branży turystycznej, jest Słowacja. Przez wiele lat — mniej więcej do 2005 r. — było tam taniej niż w Polsce. Nasi rodacy jeździli na słowackie baseny termalne czy zimą na narty. Po wprowadzeniu euro to Polska jest tańsza i dziś Słowacy przyjeżdżają do naszego kraju na zakupy czy właśnie wakacje. Słowację omijają zresztą także narciarze z Węgier. Dla nich także opłaty na słowackich stokach liczone w euro są zbyt wysokie.

„Boję się utraty gości” – przyznaje Polak prowadzący biznes w Bułgarii

Rząd Bułgarii dowodzi, że przyjęcie euro nie tylko nie „zabije” miejscowej turystyki, ale wręcz ją wzmocni. W Sofii panuje przekonanie, że do kraju z euro jako walutą przyjedzie więcej turystów z Niemiec, Francji, Hiszpanii i innych krajów gdzie już ona obowiązuje. Tamtejsi turyści mają dziś omijać Bułgarię z uwagi na fakt, że jadąc do niej, trzeba wymieniać pieniądze.

Klimatyczna uliczka w bułgarskim mieście Płowdiw Matyas Rehak / Shutterstock

Klimatyczna uliczka w bułgarskim mieście Płowdiw

— Problem w tym, że to założenie bardzo optymistyczne — mówi Piotr, warszawiak, który 10 lat temu kupił kilka apartamentów w Słonecznym Brzegu i pobliskiej wsi Elenite i dziś przez Booking.com wynajmuje turystom.

— dodaje.

Podobne obawy ma więcej naszych rodaków. Na wielu forach dla podróżników lubiących „tanie wakacje” ludzie namawiają się wzajemnie by do Bułgarii jechać lub lecieć właśnie teraz.

„Jeśli ktoś chce poznać ten wspaniały kraj, i za małe pieniążki, to być może tegoroczne wakacje są na to ostatnią szansą” — pisze na jednej z takich stron Zofia.

„Po przyjęciu euro w Bułgarii »świat nie nie zawali«. Ten kraj dalej będzie istniał i będzie atrakcyjny turystycznie. Problem w tym, że dla Polaków odpadnie kolejny z krótkiej już listy krajów, w których jest po prostu taniej niż w naszej ojczyźnie. Naprawdę fajnie jedzie się gdzieś, gdzie jest taniej. Na dziś z turystycznych destynacji tak jest jeszcze tylko w Bułgarii, Turcji, Egipcie i Tajlandii” — dodaje użytkownik o nicku „Morfeusz”.

Touroperatorzy pytani przez Onet twierdzą, że przynajmniej na razie liczba sprzedanych wycieczek samolotowych do Bułgarii nie rośnie w stosunku do lat ubiegłych.