
Akcję rozpoczął rok temu twórca internetowy Accursed Farms, a jej celem jest przekonanie ustawodawców z terenu Unii Europejskiej do stworzenia nowego prawa, które uchroni gry (szczególnie chodzi o wersje cyfrowe, choć nie tylko) przed całkowitym zniknięciem w niebycie. Accursed Farms chciałby, aby raz kupiona przez kogoś gra działała zawsze, nawet po ustaniu oficjalnego wsparcia ze strony twórców.
Aktualna, powszechna praktyka jest zgoła inna – gracze nigdy nie mogą być pewni czy ich tytuł nagle pewnego dnia nie przestanie się uruchamiać. Bezpieczne nie są nawet gry sprzedawane w formie fizycznej, o czym dotkliwie przekonali się fani The Crew, która zniknęła 2 lata temu i nie da się jej uruchomić nawet posiadając wersję płytową – wystarczyło wyłączenie serwerów.
Pod adresem stopkillinggames.com można złożyć podpis, który ma wymusić zmianę prawa w taki sposób, aby wydawcy byli zobligowani do pozostawienia tytułu w stanie „grywalnym”, niezależnie od kontynuowania ewentualnego wsparcia. Próba zdalnego wyłączenia gry lub jej serwerów nie byłaby możliwa bez uprzedniego udostępnienia graczom jakiejś alternatywy.
Sprawa jest bardzo poważna – analizy pomysłodawcy akcji wskazują, że w ciągu najbliższych kilku lat z rynku zniknie nawet 70% gier opartych o jakąś formę funkcji online, która znajduje się teraz niemal wszędzie. Nie ma znaczenia czy mówimy tu o tytule sprzed 20 lat czy o całkiem świeżej produkcji. Pomysłodawca Stop Killing Gamesnie oczekuje przy tym, że za utrzymanie „grywalności” produkcji odpowiedzialni mają być tylko jej twórcy. Oni jedynie powinni udostępnić odpowiednie narzędzia by fani mogli zająć się resztą. W ten sposób gry będą mogły być utrzymane nie tylko jako element rozrywki, ale też formy sztuki i kultury.
Zobacz również:
Stop Killing Games, które wystartowało na początku kwietnia 2024 roku, ma już tylko miesiąc na zebranie pozostałej do wymaganego progu 1 miliona liczby podpisów. Na ten moment swoje podpisy złożyło 685 965 osób, czyli 68% „celu”.