— Prezydent kilka tygodni był właściwie nieobecny, więc spodziewaliśmy się, że w okolicach 11 listopada przystąpi do kolejnej fali ataków. I tak się właśnie dzieje — słyszymy od jednego z ministrów.
To może jednak nie być koniec. Z tzw. dużego pałacu płyną sygnały, iż niedługo może zostać zwołane kolejne posiedzenia Rady Gabinetowej, czyli posiedzenia rządu pod przewodnictwem prezydenta.
Ostatnie takie spotkanie odbyło się pod koniec sierpnia i pretekstem do niego miał być rzekomy zastój w realizacji wielkich inwestycji , czy sytuacja budżetu. Teraz takim pretekstem może się okazać dziura w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia.
Kilka dni temu w Radiu Zet rzecznik prezydenta mówił tak: — Ta sytuacja jest wyjątkowo trudna, bardzo niepokojąca dla wszystkich pacjentów.
Rafał Leśkiewicz przekonywał również, że prezydent jest „bez wątpienia zaniepokojony” i „będzie oczekiwał załatwienia przez rząd tej sprawy, przede wszystkim znalezienia środków na pokrycie zadłużenia szpitali”.
Spytany o zwołanie Rady Gabinetowej w tej sprawie stwierdził, że to „wcale nie jest wykluczone”.
— Ta sytuacja jest w tej chwili dramatyczna, po niecałych dwóch latach rządzenia przez Donalda Tuska szpitale są w ruinie — podkreślił Leśkiewicz.
Dziura bez dna
Tu jedna, istotna, uwaga — rząd wcale nie zaprzecza, że jest źle. Zwłaszcza że nie dałoby się ukryć, iż część zabiegów wykonywanych w publicznych zakładach opieki zdrowotnej jest przesuwana na kolejne miesiące. Powód jest ten sam, co w poprzednich latach — NFZ w pewnym momencie roku przestaje płacić za tzw. nadwykonania, czyli procedury, które przekraczają limity ustalone w kontraktach np. szpitali z Funduszem.
Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański (z prawej) i sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, szef Krajowej Administracji Skarbowej Marcin Łoboda (z lewej)Leszek Szymański / PAP
Właśnie dlatego niedawno minister finansów Andrzej Domański spotkał się z szefową resortu zdrowia. Po tej rozmowie zapadła decyzja o przelaniu na konto NFZ dodatkowych 3,5 mld zł, które mają zapewnić realizację kontraktów do końca roku.
Jednak to pomaga chwilowo ugasić pożar. Z dostępnych danych i prognoz wynika, że bez zmian systemowych to jest raczej łatanie niż naprawa dachu — luka będzie rosła.
Praktyka z nadwykonaniami i ich spłatą jest od 2015 r. bardzo podobna do działań poprzedników. Mamy do czynienia ze schematem: NFZ systemowo nie kontraktuje tylu świadczeń, ile faktycznie wykonują szpitale, płaci za część nadwykonań z opóźnieniem i po negocjacjach, a teraz — gdy wyczerpał rezerwy — coraz bardziej opiera się na jednorazowych dopłatach z budżetu państwa.
Jak naprawić system? Rząd ma problem
Rządzący przekonują jednak, że system dobiły przepisy dotyczące podwyżek pensji dla pracowników służby zdrowia, które zostały wprowadzone przez rząd PiS w 2022 r.
— Ten wzrost był potrzebny, ale w pewnym momencie system waloryzacji wynagrodzeń w ochronie zdrowia poszedł, w mojej ocenie, za daleko. I musimy znaleźć jakieś rozwiązania, które sprawią, że dodatkowe miliardy trafią na skrócenie kolejek, na SOR-y — stwierdził niedawno Andrzej Domański w TVN24.
Nie jest jednak jasne, jak system ma być naprawiony. Odpowiednie przepisy ma przygotować minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda. Ministerstwo prowadzi rozmowy o zwiększeniu dotacji, zamrożeniu podwyżek pensji, zmianach w koszyku świadczeń i pożyczkach BGK, które zachęcą szpitale do reformy.
Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda na ogólnopolskich obchodach Światowego Dnia Zdrowia PsychicznegoRafał Guz / PAP
Lekarze szykują się do twardej batalii
Resort, że efekty przyniesie reforma szpitalnictwa, zakładająca przekształcenia i konsolidację szpitali, które mają być dostosowane do wyzwań dyktowanych przez demografię. Powodzenie reformy zależy natomiast od narzędzi finansowych dla szpitali. Przedstawiciele ministerstwie spotykają się w tej sprawie z Bankiem Gospodarstwa Krajowego.
Ministerstwo zaproponowało ostatnio rozmowę o ograniczeniu pensji lekarzy w publicznej służbie zdrowia, co od razu wywołało opór ze strony środowisk lekarskich.
— Wiemy, że lekarze szykują się do twardej batalii — słyszymy w otoczeniu premiera.
Nasz rozmówca dodaje: — Zadanie nie jest łatwe. Z jednej strony w niektórych przypadkach zarobki medyków są horrendalnie wysokie. Są lekarze, którzy miesięcznie zarabiają 100 tys. zł i więcej. Niektórzy dobijają nawet do 300 tys. zł. Premier był w szoku, kiedy otrzymał w zeszłym roku analizę na ten temat. Z drugiej strony W takim kształcie ten system zawsze będzie dziurawy, niezależnie od samej wysokości pensji lekarzy. Kółko się zamyka.
„Za pierwszym razem zaskoczyliśmy Nawrockiego”
I właśnie w tę przestrzeń może wejść prezydent Karol Nawrocki z Radą Gabinetową. Jego otoczeniu pod koniec sierpnia zapowiadało, że być może głowa państwa będzie zwoływać te posiedzenia raz na kwartał. Trzy miesiące od poprzedniej rady miną pod koniec listopada. Inna sprawa, że polityczny efekt ostatniego spotkania prezydenta z rządem raczej nie był pozytywny dla Nawrockiego.
Główny lokator Pałacu Prezydenckiego chciał się pokazać jako nadzorca rządu, ale premier Donald Tusk nie odstawił nogi i kilka razy celnie trafił głowę państwa.
Minister: — My się wtedy świetnie do tej Rady przygotowaliśmy. Zaskoczyliśmy Nawrockiego. Jeśli będzie chciał to powtórzyć, proszę bardzo. Przypomnimy gigantyczne podwyżki pensji w ochronie zdrowia z czasów PiS, zarabianie na pandemii, aferę RARS. Próba udowodnienia, że to my odpowiadamy za dziurę w NFZ, nie będzie skuteczna.