Skip to main content
Polska

Tragiczne okoliczności śmierci 30-latki. „LPR nie odmówiło transportu pacjentki”

Autor 17 kwietnia 2025Brak komentarzy

Mieszkanka Piławy Górnej zemdlała w swoim domu. Jej narzeczony wezwał na miejsce karetkę pogotowia, która pilnie przetransportowała młodą kobietę na szpitalny oddział ratunkowy w Świdnicy. Jak w rozmowie z redakcją stacji telewizyjnej TVN24 relacjonował ojciec 30-latki, wykonano jej tomografię komputerową, która wykazała, że mieszkanka Dolnego Śląska utraciła świadomość w wyniku udaru krwotocznego. Pojawiła się potrzeba przetransportowania jej do innej placówki, jednak – jak twierdził ojciec 30-latki – nie było dostępnej karetki pogotowia.

Z relacji bliskiego młodej kobiety wynika, że w szpitalu rzekomo „odmówiono” transportu 30-latki „śmigłowcem” LPR. Mężczyzna miał też nie otrzymać zgody, by przewieźć córkę do innego miejsca na terenie Wałbrzycha. Rozważać transport 30-latki autem miał ponoć nawet jeden z lekarzy. Po godzinie oczekiwania pojawiła się możliwość, by kobieta została przetransportowana prywatną karetką z Jeleniej Góry do Wałbrzycha, lecz miała ona być dostępna dopiero za półtorej godziny.

W międzyczasie ojciec 30-latki miał też dzwonić pod ogólnopolski numer 112, ale został poinformowany, że w okolicy nie ma żadnego wolnego ambulansu. Ostatecznie mieszkanka Piławy Górnej trafiła do wałbrzyskiej placówki med. dopiero po czterech godzinach (licząc od utracenia świadomości). W międzyczasie lekarze mieli zajmować się innym pacjentem z wylewem, więc 30-latka wciąż miała oczekiwać na pomoc. Po sześciu godzinach miała zaś trafić do szpitala we Wrocławiu. Niestety zmarła.

„LPR nie odmówiło transportu pacjentki, ponieważ taki transport nie został zlecony”

Dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego „Latawiec” w Świdnicy – Grzegorz Kloc – w ubiegłym tygodniu nie chciał udzielić mediom szczegółowych informacji odnośnie sprawy, powołując się na ochronę danych osobowych. Zaznaczył, że „szpital wszczął postępowanie wyjaśniające”, a „podobne sytuacje nie zdarzają się często”. Wskazał, że „zawsze w takim przypadku szpital stara się zorganizować alternatywny transport”, natomiast w przypadku pacjentki „placówka wykorzystała wszystkie dostępne możliwości, a opóźnienie było niezależne” od szpitala.

17 kwietnia oświadczenie ws. wydało natomiast Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Rzeczniczka prasowa – Justyna Sochacka – poinformowała, że „LPR nie odmówiło transportu pacjentki, ponieważ taki transport nie został zlecony”. Ponadto „27 i 28 marca bieżącego roku nikt (ani lekarze z Regionalnego Szpitala Specjalistycznego »Latawiec« w Świdnicy, ani lekarze ze szpitala w Wałbrzychu, ani członkowie rodziny pacjentki) nie kontaktował się z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym celem zlecenia lotniczego transportu sanitarnego ze szpitali w Świdnicy i Wałbrzychu”.

„Nieprawdą jest, że Lotnicze Pogotowie Ratunkowe »nie świadczy usług transportu między szpitalami«. Wręcz przeciwnie, jednym ze statutowych i ustawowych zadań jednostki jest wykonywanie lotniczego transportu sanitarnego chorych pomiędzy podmiotami leczniczymi” – zaznacza przedstawicielka LPR. „Nieprawdą jest, że »piloci nie latają w nocy«. Wymaga podkreślenia, że wszyscy piloci zatrudnieni w LPR mają uprawnienia do wykonywania operacji nocnych. Sześć baz HEMS w kraju dyżuruje całą dobę” – przypomina.

Czytaj też:
30-latka czekała kilka godzin na pomoc w szpitalu. Doszło do tragedii
Czytaj też:
Kierowca autobusu wiózł dzieci i słuchał kazania. Z impetem wjechał w dom, „mówił do siebie”