Polacy wydają na suplementy osiem miliardów złotych rocznie. Te preparaty nie muszą przechodzić badań klinicznych. Bywa więc tak, że „nie pomagają, a mogą szkodzić”, jak podkreśla prof. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak, internista i kardiolog. I podpowiada, o jakiej porze przyjmować suplementy. Wyjaśnia też, które witaminy „lubią” być popijane wodą, a które wolą towarzystwo tłuszczów.
Konia z rzędem temu, kto zna reguły rządzące przyjmowaniem witamin. A łykamy je w naszym kraju na potęgę. Polska jest w czołówce krajów Unii Europejskiej, które wydają na preparaty dostępne w aptekach bez recepty, najwięcej pieniędzy.
Wiara w skuteczność suplementów diety jest niezachwiana. Kupujemy wszystko i „na wszystko”, nie bacząc na celowość tego działania i ewentualne skutki uboczne stosowania tych preparatów. Choćby na interakcje, w jakie mogą wejść z lekami, które przyjmujemy na stałe.
Tymczasem wszystko, co dostarczamy organizmowi, nie pozostaje na jego zdrowie bez wpływu. Działa korzystnie lub negatywnie.
O tym, że smażone, tłuste potrawy jedzone przed snem, zdrowia nam nie przysporzą, wiemy. Ale paradoksalnie, nawet sałata polana oliwą z oliwek, choć teoretycznie zdrowa, to zjedzona na noc potrafi zaszkodzić. Obciąża bowiem przewód pokarmowy, nie dając mu się „wyspać”, a często także nam. Podobnie sprawa wygląda z witaminami.
Witaminy i suplementy przyjmować rano czy wieczorem?
Czy pora dnia, w jakiej „łykamy” witaminy i suplementy ma znaczenie dla ich skuteczności? – Nie ma wiarygodnych badań klinicznych, dotyczących chronofarmakologii, (to nauka zajmująca się opisem działania substancji lekowej w zależności od pory dnia) dla witamin – mówi prof. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak, kardiolog, internista, hipertensjolog, rektor Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Warto więc w tej kwestii kierować się zdrowym rozsądkiem, czyli dostosować branie witamin do naszego stylu życia, choćby pory posiłków.
Witaminy rozpuszczalne w wodzie i tłuszczach
Zamiast się zastanawiać, czy witaminy lepiej zadziałają rano, czy wieczorem, lepiej wiedzieć, w jakim „towarzystwie” powinny być przyjmowane. Ba akurat od tego zależy ich skuteczność. Ale bez przesady, nie wszystkich. A których?
– Witaminy z grupy A, D, E, K lepiej rozpuszczają się w tłuszczach, więc warto przyjmować je z posiłkiem. Witaminy z grupy B oraz witamina C są rozpuszczalne w wodzie, rekomendujemy przyjmować przed posiłkiem lub na wieczór – wyjaśnia prof. Krzysztof J. Filipiak.
– Ta prosta reguła podważa sens tzw. preparatów wielowitaminowych – stale reklamowanych w środkach masowego przekazu. Nie ma to bowiem żadnego uzasadnienia w racjonalnej medycynie – dodaje lekarz.
Suplementy, nawet drogie, to często tylko placebo
Osoby obowiązkowe i skrupulatne zwykle przestrzegają określonych godzin przyjmowania witamin i suplementów. Czy to ma sens?
– Regularność może być ważna tylko w przypadku konkretnej witaminy, którą przyjmujemy, bo mamy zdiagnozowany jej głęboki deficyt i związane z tym objawy chorobowe. To naprawdę bardzo rzadkie przypadki. Większość witamin przyjmowana jest w Polsce bez żadnych przyczyn, wbrew wiedzy i nauce – uważa prof. Krzysztof J. Filipiak.
A czy konkretne witaminy lub suplementy, które bierzemy, są nam naprawdę potrzebne? Większość z nas raczej tego nie sprawdza. Kupując je tak naprawdę „kupujemy” poczucie, że dbamy o swoje zdrowie. Czasem wydajemy na to setki złotych miesięcznie. I dobrze, jeśli to tylko placebo, gorzej, jeśli sobie szkodzimy.
– Żyjemy w epoce denialistów, boimy się szczepionek, skutecznych i przebadanych leków, a kupujemy suplementy, które nie pomagają, a mogą szkodzić. Unikajmy niepotrzebnego przyjmowania witamin i suplementów diety. Zawsze konsultujmy to z lekarzem – mówi lekarz.
Pamiętajmy, że najważniejsza jest dobrze zbilansowana dieta, bo witaminy naturalnie zawarte w jedzeniu, są najlepiej przyswajalne. A jeśli chodzi o suplementację, to w Polsce warto pomyśleć o witaminie D, której większość z nas ma niedobór. Ale jej poziom warto wcześniej sprawdzić, wykonując badanie krwi. A potem powtarzać je co roku. Bo niedobór witaminy D wywołuje choroby, ale jej nadmiar też.