Xiaomi 15 Ultra, czyli jeden z ciekawszych fotsmartfonów trafił w moje ręce. Zanim sprawdzę jego możliwości w pełnym spektrum, to podzielę się moim pierwszymi wrażeniami. Jakie są moje odczucia po dosłownie dwóch dniach użytkowania?
Xiaomi 15 Ultra to obok OnePlus 13 i Google Pixel 10 telefon, który był na szczycie mojej listy smartfonów, które chciałem w tym roku najbardziej przetestować. Z telefonami od Xiaomi już w ciągu paru ostatnich miesięcy miałem do czynienia, jednak nie były to flagowe produkty producenta. Tak więc po Xiaomi Redmi Note 13 oraz POCO F7 (Iron Man Edition) przyszedł czas na prawdziwego potwora. Dosłownie i w przenośni. Telefon ma naprawdę solidną specyfikację, ale również wygląd. I od tego zaczniemy – konstrukcji i designu.
Xiaomi 15 Ultra – pierwsze wrażenia
I nie będę ukrywał – telefon na pewno nie znajdzie się w mojej TOP-ce jeśli chodzi o design. Nie zrozumcie mnie źle – czarne plecki ładnie mienią się gwiaździstą fakturą, ale nie da się przeoczyć OGROMNEJ wyspy z aparatami. Cieszy oczywiście napis LEICA, ale element ten zajmuje 1/3 powierzchni całego telefonu. Do tego platforma mocno wystaje, a śliskie, przezroczyste etui nie sprawia bezpiecznego ani estetycznego wrażenia. Mam za to wrażenie, że może mi się łatwo wyślizgnąć z ręki. Plastikowy pokrowiec – jak na takiego flagowca – wygląda bardzo tanio, jakby Xiaomi nieco uznało, że taki dodatek nie będzie potrzebny użytkownikowi. Przede wszystkim mocno wystająca wyspa z aparatami mogłaby być lepiej chroniona. Abstrahując od faktu, że położenie telefonu na płaskiej powierzchni powoduje, że otrzymujemy „małą skocznie”. Do tego – dawno nie miałem w ręku tak ciężkiego smartfona.
Z plusów, ciekawie wygląda czerwony pierścień wokół obiektywów i dobrym rozwiązaniem jest również zastosowanie chropowatego przycisku zasilania. Zazwyczaj chwalę design i konstrukcję flagowców, jednak tym razem musiałem trochę ponarzekać. Rozumiem też, że obecność konkretnych podzespołów wymagało powiększenia wyspy z aparatami, ale nie mogę przejść obok tego wyglądu obojętnie. Jest to oczywiście kwestia personalna. Czas jednak przejść do kolejnego rozdziału moich pierwszych wrażeń. Pochwalmy Xiaomi 15 Ultra!
Procesor | Snapdragon 8 Elite |
RAM | 16 GB |
Pamięć na dane | 512 GB |
Ekran | 6.73″ WQHD+ AMOLED, 3200 × 1440, 120 Hz, |
Aparaty | Główny (23 mm): 50 MP, ƒ/1,63, OIS Ultra teleobiektyw (100 mm): 200 MP, ƒ/2,6, OIS Ruchomy teleobiektyw (70 mm): 50 MP, ƒ/1,8. OIS Ultraszerokokątny (14 mm): 20 MP, ƒ/2,2 Przedni (21 mm): 32 MP ƒ/2,0 |
Akumulator i ładowanie | 5410 mAh, 90 W przewodowe, 80 bezprzewodowe, szybkie ładowanie HyperCharge |
Ochrona | IP68 |
Głośniki | Stereofoniczne Układ 4 mikrofonów Certyfikacja Hi-Res & Hi-Res Audio Wireless, Dolby Atmos |
Waga | 226 g |
Wymiary | 161,3 mm x 75,3 mm x 9,35 mm |
Kolory | Biały, czarny, Silver Chrome |
Cena |
6 299,00 zł |
Specyfikacja Xiaomi 15 Ultra to same flagowe komponenty
Specyfikacja jest topowa. Ciężko jest się do czegoś przyczepić. Ekran jest świetnej jakości, wszystkie treści wyświetlimy w niezwykle żywych kolorach na bardzo jasnym ekranie AMOLED o rozdzielczości 3200 × 1440. Zaokrąglone, minimalistyczne wewnętrzne ramki wpływają na komfortowe oglądanie filmów, grania w gry mobilne, czy przeglądanie sieci web.
Mocny procesor Snapdragon 8 Elite oraz 16 GB RAM-u to kolejne z mocnych punktów w specyfikacji. Czuć wydajność podczas używania Xiaomi 15 Ultra. Ja mam różne doświadczenia z nakładkami systemowymi od tego producenta, ale tutaj złego słowa powiedzieć nie mogę. HyperOS 2 działa niezwykle sprawnie, animacje są płynne, wszystkie aplikacje ładują się momentalnie. Jedyny minus to wyskakujące reklamy, typu kupno nowego motywu od Xiaomi, choć powiadomień tego typu jest znaczenie mniej niż w tańszych modelach producenta, typu Xiaomi Redmi Note.
Możliwości fotograficzne to największy plus Xiaomi 15 Ultra
Nie ma co ukrywać, co zwraca szczególną uwagę w Xiaomi 15 Ultra. Są to możliwości fotograficzne. Już teraz można stwierdzić, że będzie to jeden z ciekawszych fotosmartfonów 2025 roku, jednak czy faktycznie warto wydać za niego ponad 6000 złotych, to druga kwestia. Na to pytanie będę szukał odpowiedzi przez najbliższe 2-3 tygodnie. Telefon ma wiele funkcji do zaoferowania, a sam układ aparatów robi wrażenie. I nic nie słychać o parujących obiektywach 🙂
Przede wszystkim ogromna wyspa z aparatami wyróżnia się (poza wielkością) dwoma detalami: logiem Leici oraz bardzo niestandardowym – niesymetrycznym – układem oczek. Nie do końca mi tutaj wszystko wizualnie gra, ale też trzeba mieć świadomość, że te wszystkie podzespoły potrzebują nieco więcej miejsca na ulokowanie.
W środku znajdziemy aparat główny 50 MP ze sporym otworem, pozwalającym na wpuszczanie dużej ilości światła. Przesłona to f/1,63. Ultraszerokikąt ma 20 MP oraz ƒ/2,2, jednak prawdziwym czarnym koniem jest obecność dwóch teleobiektywów i matryc w tym jednej mającej 200 MP z bezstratnym przybliżeniem 4,3. Warto również zwrócić uwagę na brak trybu nocnego (w mojej opinii dosyć zbędna ikonka w aplikacji aparatu) oraz obecność dwóch funkcji z „super” w nazwie. Są: to supermakro oraz superksiężyc.
Nie sprawdziłem jeszcze wszystkich możliwości fotograficznych, ale właśnie od tych dwóch trybów zacząłem i ja się nieco dziwie, że w kampanii promocyjnej Xiaomi 15 Ultra nie była wyszczególniona – chociażby – możliwość zrobienia świetnych zdjęć księżyca czy pełnych detali ujęć przy wykorzystaniu makro.
Funkcja „Superksiężyc” robi wrażenie
Jest tutaj oczywiście spore wsparcie AI, ale nigdy nie myślałem, ze telefonem mogę zrobić tak szczegółowe zdjęcia kosmosu. System usuwa otoczenia, skupiając się na samym księżycu i nawet jeśli mówimy tutaj o ingerencji algorytmów, które wykorzystują zdjęcia satelitarne, to i tak jest co chwalić.
Coś niesamowitego, choć oczywiście nie jest to nowinka, bo opcja ja już pojawiała się we wcześniejszych modelach, tylko mam wrażenie, że foty zrobione przez Xiaomi Ultra 15 dzięki funkcji „Superksiężyc” wyglądają coraz bardziej efektownie. Zdjęcia porównawcze z trybem zwykłym możecie sprawdzić poniżej.
Funkcji w menu aparatu jest bez liku. Poza dwoma wyszczególnionymi wyżej, mamy również dostęp do wielu filtrów, w tym paru sygnowanych logiem Leici. Tryb automatyczny pozwala nam wybór robionych zdjęć między Leica Vibrant (podbity kontrast) oraz Authentic, czyli z bardziej naturalnymi kolorami.
Wszystkie wykonane przeze mnie próbne zdjęcia charakteryzują się świetnym kontrastem i szczegółowością. Mamy piękną zimę tej wiosny, więc przynajmniej wykorzystałem tę nieciekawą aurę do testów. Oto parę szybkich strzałów z wykorzystaniem wszystkich aparatów, ale przede wszystkim Ultra teleobiektywu.
Xiaomi 15 Ultra to jeden z ciekawszych fotosmartfonów 2025 roku
Nie jest to smartfon idealny. Nie do końca mi odpowiada duża wyspa z aparatami i niesymetryczny układ oczek, co mi estetycznie się kłóci, ale to oczywiście kwestia personalna. Segment fotograficzny to najwyższy poziom, a sama wydajność telefonu jest taka, że mucha nie siada.
Testujemy POCO X7 Pro Iron Man Edition. Pierwsze wrażenia na temat średniaka dla fanów Marvela
Za około 2-3 tygodnie odpowiem wam, czy jest to jednak urządzenie warte 6200 złotych. Po moich pierwszych chwilach z nim spędzonych mogę stwierdzić jedno – to może być najlepszy fotosmartfon 2025 roku.