- Do zatrzymania Andrzeja Kościelskiego, znanego trenera MMA z Poznania, doszło w październiku. Rankiem do jego domu weszli policjanci działający na polecenie krakowskiej prokuratury. Przy użyciu granatów hukowych zatrzymali byłego zapaśnika
- To właśnie śledczy z Krakowa wyjaśniają teraz stare, niewyjaśnione zbrodnie z Poznania. Andrzejowi Kościelskiemu zarzucają, że w 2002 r. w popularnym klubie Blue Note w centrum miasta skatował 26-letniego Ormianina
- — To nie była, jak twierdzili niektórzy, bójka ze skutkiem śmiertelnym. To było zabójstwo i mamy na to naocznych świadków — mówi Onetowi krakowski prokurator Eryk Stasielak
- Wiemy, że oprócz Kościelskiego, zarzuty za tragedię w Blue Note mają także dostać inni członkowie poznańskiego półświatka. Chodzi o Karola R., ps. Rossi oraz Filipa Sz., ps. Dynia, którzy są teraz poszukiwani przez policję
- Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Mamy nowe informacje dotyczące Andrzeja Kościelskiego, znanego trenera MMA z Poznania. Jest podejrzany o zabicie w 2022 r. w Poznaniu młodego Ormianina i od ponad miesiąca siedzi w areszcie.
W piątek 22 listopada krakowski sąd odwoławczy zdecydował, że Kościelski pozostanie za kratkami na dłużej. Tym samym oddalił zażalenie jego obrońców, którzy domagali się wypuszczenia go na wolność. Sąd uznał, że dowody prokuratury są mocne i w znacznym stopniu uprawdopodobniają, że Kościelski powinien odpowiadać za zabójstwo.
Co to za kluczowe dowody?
W październiku Prokuratura Krajowa podała, że rozbiła dużą grupę przemycającą do Polski narkotyki w kartonach z bananami. Dodała, że m.in. na podstawie zeznań świadka koronnego o pseudonimie „Monster” wróciła także do starego zabójstwa w Poznaniu, do tragedii w klubie Blue Note w 2002 r.
Wiadomo jednak, że w tej sprawie „Monster” może być jedynie świadkiem ze słyszenia. Nie widział zajścia w klubie, bo nie było go w środku. Był na to za młody, zresztą nie znał się wtedy z Kościelskim. Śledczy mają jednak znacznie mocniejsze dowody niż wyłącznie relację świadka ze słyszenia. Dlatego są przekonani, że doszło do zabójstwa.
— Dysponujemy zeznaniami naocznych świadków, którzy w naszym śledztwie zeznają anonimowo. Ich tożsamość jest i będzie przez nas chroniona — podkreśla prokurator Eryk Stasielak, szef krakowskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej.
Co się zdarzyło w Blue Note? Ormianin miał być skatowany na zapleczu
Tragedię w Blue Note z 2002 r. przed laty wyjaśniała poznańska prokuratura. Przyjęła wówczas, że to była bójka ze skutkiem śmiertelnym. Takie zarzuty postawiła Andrzejowi Kościelskiemu i jego znajomym, kolejnym uczestnikom awantury w klubie jazzowym. Dowody miała jednak słabe, bo świadków dopadała amnezja. W efekcie sąd nie zgodził się wówczas na aresztowanie podejrzanych.
Sprawę w Poznaniu dość szybko umorzono i członkowie półświatka czekali w ostatnich latach na jej przedawnienie. Z naszych informacji wynika, że sądzili wręcz, że pobicie Ormianina ze skutkiem śmiertelnym już się przedawniło i mogą spać spokojnie.
Innego zdania jest krakowska prokuratura.
— Nie zgadzamy się z poglądem, że to była jedynie bójka ze skutkiem śmiertelnym. Jednak nawet gdyby przyjąć założonie o łagodniejszej kwalifikacji prawnej, takie przestępstwo wciąż się nie przedawniło i dlatego nadal podlega ściganiu. Potwierdził to zresztą sąd w najnowszym postanowieniu, w którym podtrzymał decyzję o aresztowaniu Andrzeja Kościelskiego — podkreśla prokurator Eryk Stasielak.
Z ustaleń śledztwa i zeznań kluczowych świadków wynika, że Ormianin najpierw miał być bity w okolicach baru. Tam miałby zostać ugodzony nożem. Potem zaciągnięto go w stronę zaplecza. Gdy był nieprzytomny, nadal był katowany. Świadkowie, do których dotarła prokuratura, twierdzą, że kluczową rolę w biciu Ormianina odegrał właśnie Kościelski.
Jaki miał być motyw?
Z otoczenia Kościelskiego, który zaprzecza podczas przesłuchań, żeby bił Ormianina, dotarła do nas wersja, że przy barze miało dojść do jakiejś drobnej utarczki między Polakami i Ormianami. Ktoś miałby zjeść popcorn albo paluszki kupione przez 26-letniego Rafaela G.
Inna wersja mówi o tym, że tak naprawdę Polacy i Ormianie się znali, mieli wcześniej zatargi np. o czerpanie zysków z handlu na popularnych bazarach w Poznaniu oraz z nielegalnych interesów prowadzonych w mieście. W tej relacji słyszymy, że sam Rafael G. rościł sobie pretensje do bycia ważną postacią w poznańskim półświatku i absolutnie nie był człowiekiem bez skazy. Kościelski miałby mu brutalnie wskazać miejsce w szeregu.
„Dynia” i „Rossi” mają dostać zarzuty
Nasze źródła podkreślają, że feralnej nocy w Blue Note Andrzej Kościelski nie bawił się sam. Towarzyszyć miało mu kilku kolegów z półświatka, wśród nich Filip Sz., ps. Dynia oraz Karol R., ps. Rossi.
Po chwili doszło do awantury. „Dynia” został ugodzony nożem przez Ormianina w momencie, gdy Rafael G. jeszcze stawiał opór. Potem „Dynia” pojechał do szpitala. Miał mu towarzyszyć Andrzej Kościelski, który tłumaczył śledczym, że nie mógł katować Ormianina, bo z kolegą „Dynią” pojechał do szpitala. Był zresztą na tyle zapobiegliwy, że kazał personelowi wpisać swoje dane do dokumentacji medycznej jako tej osoby, która przywiozła rannego kolegę. Nasze źródła komentują to tak: nawet jeśli Kościelski pojechał do szpitala, zrobił to już po skatowaniu Ormianina.
„Dynia”, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, jest teraz poszukiwany do sprawy zabójstwa w Blue Note. Śledczy wydali już postanowienie o przedstawieniu mu zarzutów.
Podobnie postąpili wobec Karola R., ps. Rossi. Jest on doskonale znany organom ścigania. Przez lata zyskał opinię człowieka, który w grupach przestępczych potrafił w bezwzględny sposób egzekwować polecenia szefów gangu. Po tym, jak kilkanaście lat temu „Rossi” był zatrzymany w ramach dużej grupy narkotykowej z Poznania kierowanej przez Norberta S., ps. Drewniak, policja tak opisała jego rolę:
„Interesująca była rola Karola R. ps. Rossi uznawanego za strażnika dyscypliny w grupie. Swoje działania opierał na bezwzględności, brutalności i wzbudzaniu poczucia strachu wśród członków grupy oraz ludzi kontaktujących się z przestępcami” — pisała policja w komunikacie z 2008 r.
„Rossi”, którego teraz chcieliby przesłuchać śledczy z Krakowa, także się ukrywa, podobno w Azji. Jeśli zostanie namierzony i trafi do Polski, usłyszy zarzuty w kontekście skatowania Ormianina w poznańskim Blue Note.
Półświatek typuje, kto współpracuje z prokuraturą
Tragiczna śmierć Ormianina w 2002 r. nie jest jedyną niewyjaśnioną sprawą, do której sięgnęła niedawno prokuratura. To efekt tego, że część osób z półświatka zaczęła zeznawać o starych sprawach. Wśród śledczych krąży nawet powiedzenie, że sprawa z Poznania to „temat morze”. Oznacza wiele wątków, które trzeba zbadać.
Śledczy wracają więc do innych niewyjaśnionych zabójstw w Poznaniu z końca lat 90. i początku XX w. W krakowskim śledztwie pojawiają się ponadto wątki dotyczące napadów, wymuszania haraczy, strzelanin, porachunków poznańskich gangsterów i innych przestępstw z użyciem broni.
Andrzej Kościelski, który oprócz zarzutu zabicia Ormianina jest także podejrzany o udział w gangu zajmującym się przed laty wymuszeniami haraczy, nie przyznaje się do winy. Jego otoczenie przekazało Onetowi, że jest pomawiany przez starych przestępców, którzy licząc na złagodzenie kary w swoich sprawach, poszli na współpracę z prokuraturą. Osoby związane z poznańskim półświatkiem rzucają nawet pseudonimy osób, które miałyby zacząć zeznawać.
Fakt, że w piątek 22 listopada sąd podtrzymał decyzję o aresztowaniu Kościelskiego, spowoduje, że być może kolejnym osobom rozwiążą się języki. Liczy na to prokuratura, która oprócz sprawy Blue Note, wyjaśnia wiele innych zdarzeń sprzed dwóch dekad. Sam Kościelski jest teraz w nieciekawej sytuacji. Przez ostatnie lata, prowadząc klub MMA Ankos Poznań, dorobił się wielkich pieniędzy, inwestował w nieruchomości, wiódł tzw. ustabilizowany tryb życia. Jeśli sądy będą przedłużać jego tymczasowe aresztowanie, a w późniejszym procesie uznają jego winę, będzie go czekać długoletnia odsiadka aż do emerytury.